 |
nasze kobiety cię zgaszą, jeśli je zaczepisz,
bo czytały nieco więcej niż horoskop i przepis.
|
|
 |
wczoraj nie widziałem tego co dziś widzę, wtedy przyjaciele a dziś się nimi brzydzę
|
|
 |
I nienawidzę Cię za moment, w którym sprawiłeś, że w oczach stanęły mi łzy. [niielegalnaa]
|
|
 |
Nie przyszło Ci do głowy, że z niektórymi łyżeczkami jest jak z kobietami? Płaska, plastikowa i pusta w środku, nadaje się tylko do lodów.[niielegalnaa]
|
|
 |
|
Chuja w śmietniku nie
znalazłeś, więc nie wpychaj go byle gdzie, do byle czego.
|
|
 |
potem nie chcesz już, żeby to było takie jak opisywali w książkach. nie chcesz, żeby ktoś znał już te emocje, bo zapoznał się z lekturą. chcesz indywidualności i przeżywania tego w sposób, jakby takie uczucie jeszcze nie istniało. nie potrzebujesz uśmiechów ludzi na Twoje rumieńce na polikach, a jedynie Jego ramion i jelonków skaczących po wątrobie.
|
|
 |
jedynym lekiem jaki zaczęliśmy uznawać na grypę, ból brzucha czy miłość, była wódka.
|
|
 |
zakocham się na nowo, żeby zapomnieć. wypchnę Cię z serca innym.
|
|
 |
gdzieś z Pezetem w głośnikach wracają tamte obrazy. wers o wypełnianiu czasu - a mi przed oczami stają noce z upijaniem się do nieprzytomności, które było jedynym lekarstwem na rzeczywistość. papieros wypalany w niezakłóconym niczym milczeniu. 'mogłoby być dobrze...' i gorycz - dlaczego my nie mogliśmy odnaleźć na to sposobu?
|
|
 |
nie wiem nawet jak mam zareagować, jeśli chodzi o los tej dziewczyny. pogubiłam się, gdy sądząc, że pakuje się w konkretne bagno, uśmiechała się do mnie z triumfem w oczach, jakby podkreślając fakt, że znów go zdobyła - po stracie, która była podobno moją winą. chciała, żebym ja przeżywała katorgi, a mnie było stać wyłącznie na litość i ulgę, że jej ramiona, nie moje, oplata frajer, w tak zaawansowanym stadium tejże cechy.
|
|
 |
wyrosłam z dziecięcej naiwności i pochopności. zdarza mi się myśleć o konsekwencjach i patrząc w przyszłość, martwić o kontuzje czy choroby, które mogą zaprzepaścić to, co buduję. nie wierzę w ten kolorowy świat, który na moje oko, to tylko chore udawanie każdego tchnienia natury. na tym etapie jest tak, jakby ktoś odbarwił mój świat o kilka odcieni, paradoks tej całej, cudnej dorosłości tkwi tylko w tym, że wciąż wierzę w miłość.
|
|
 |
zanim powiesz o mnie źle, najpierw k*rwa pogadajmy,
bo napinasz się jak stringi, a potem grzejesz jak czajnik
|
|
|
|