 |
|
w dzień chciałem byś umarła, w nocy bałem się, że umrzesz
|
|
 |
|
szukałem sensu pośród ulic i szukałem pośród ludzi, ale chyba nie ma sensu szukać sensu tu dziś
|
|
 |
|
przybite gwoźdźmi w ramach chwile mamy na ścianach, zdjąć je łatwo ale trudno się przełamać
|
|
 |
|
oboje jesteśmy spragnieni takich przeżyć żeby razem się odbić od ziemi
|
|
 |
|
i popatrzeć w twoje oczy, co zmęczone są jak moje...
|
|
 |
|
zostaniesz ze mną nawet jeśli wejdę w ogień i po raz kolejny Ci obiecam, że z tym koniec?
|
|
 |
|
zły świat jest tak bardzo czy tylko my?
|
|
 |
|
Nie mogę się przejmować tym co mówią inni bo innych jest za dużo i każdy mówi coś innego.
|
|
 |
|
Nie możesz kupić mojej miłości... za mało zarabiasz.
|
|
 |
|
I żyli długo i szczęśliwie bo rozstali się w porę.
|
|
 |
|
na moich oczach padał świat, pół na pół, czegoś wciąż jest mi żal, choć mam już wszystko tu.
|
|
 |
|
przebijam płuca wdechem tak ciężkim dziś od kłamstw, wciąż do czegoś tu tęsknie, czegoś jest mi brak. nasze słowa z tamtych lat suche i puste są jak wróżby, chyba obleciał nas strach, mój diabeł byłby ze mnie dumny...
|
|
|
|