 |
Przekleństwa. Dużo przekleństw.
|
|
 |
Najpiękniejszy rodzaj szczęścia to ten, w którym czujesz, że wszystko jest tak, jak powinno. Nie chodzi o wielkie, niesamowite wydarzenia, które zmieniają twoje życie o 180 stopni, tylko o spokój ducha, o zasypianie z poczuciem, że twoje jutro jest bezpieczne, a wszystkie sprawy są poukładane
|
|
 |
miłość powinna być łatwa. to uczucie, które rozrywa twoje serce, ono powinno być przyjemne. nie może być tak, że siedzisz i się zastanawiasz czy warto się poświęcić, bo przecież zawsze cierpisz. czy teraz będzie inaczej? bo on jest inny? ale mimo wszystko to jest trudne, ufać sobie bezgranicznie i wierzyć, że jednak teraz to już jest faktycznie to czego szukałaś przez cały ten czas i tym razem się nie rozczarujesz.
|
|
 |
Nie znasz takich słów, Którymi mogłabyś znów zatrzymać go. Wariujesz, z dnia na dzień. Gorzej z tobą jest. Gorzej jest niż źle.
|
|
 |
Zastanawiam się często, jak żyłam, kiedy Go nie znałam, jak mogłam spać, poruszać się, chodzić po ulicach. Nie. To niemożlwe. Kiedy Go nie znałam, mnie również nie było. Żyłam w uśpieniu, czekając na ten dzień.
|
|
 |
Ja nie jestem chora, ja jestem martwa, a to wielka różnica. Chorych się leczy, natomiast martwych nikt jeszcze nie wskrzesza.
|
|
 |
Ludźmi targają niezrozumiałe pragnienia i tęsknoty do bezpowrotnie straconego.
|
|
 |
Tracę Cię. Z każdej minuty na minutę, z każdej godziny na godzinę, z każdego dnia na dzień, z każdej wieczności na wieczność...
|
|
 |
◾Jak ma się zamknięte oczy straszne rzeczy wydają się jeszcze straszniejsze
|
|
 |
W jaki sposób wyjaśnić Ci jak ważne mimo wszystko jest dla mnie to, że jesteś? Jak wytłumaczyć, że w życiu najbardziej boję się tego, co piękne?
|
|
 |
Mogę być kompletnie wypruta z sił. Mogę mieć za sobą kilka zarwanych nocy po których jedyne, o czym marzę to sen. Mogę siedzieć z paczką chusteczek na kolanach i bezustannie wysmarkiwać nos. Mogę mieć poczochrane włosy, związane w niechlujnego kucyka. Mogę mieć rumieńce na policzkach przez gorączkę. Mogę marudzić, narzekać i mieć wszystkiego dosyć. Mogę - a on i tak będzie chciał być obok, uparcie twierdząc, że nie ma lepszego miejsca, niż to przy mnie, niezależnie od wersji mojej osoby, która akurat wchodzi w grę.
|
|
 |
Mijałam go kilka razy dziennie z uczuciem nieprzyjemnego mrowienia na karku. Wytrzymywałam jego oschłe spojrzenia. Unosiłam brodę mimo arogancji i traktowania wszystkich z góry, jakimi zdawał się przesiąkać. Usilnie starałam się odsunąć od siebie bezpodstawną nadzieję, że być może gdzieś w głębi jest innym człowiekiem, niż wskazywałyby na to pozory. Odpychałam od siebie każdą z myśli o tym, że może mi się podobać lub że mogłabym być bliżej niego. A dzisiaj? Uchyla mi dostęp do swojej klatki piersiowej, a ja dostrzegam serce. I słyszę, jak tłumaczy mi coś, a zdanie kończy się uzasadnieniem "... bo Cię kocham".
|
|
|
|