|
nawet nie wiesz jak cholernie cieszy mnie to , że czasami dzięki mnie się uśmiechasz.
|
|
|
stali na szkolnym korytarzu pogrążeni w rozmowie. każdy widział, że świetnie się dogadują. ona zapatrzona w jego niebieskie oczy, on bawiący się kosmykiem jej włosów. Zadzwonił dzwonek. "wrócimy do tej rozmowy?" zapytał. "nie, bo znów będę na Ciebie zła." odpowiedziała wciąż się śmiejąc. "czyli dokończymy, bo uwielbiam sposób w jaki się złościsz." musnął ustami jej policzek i pobiegł na lekcje
|
|
|
bezczelna, pewna siebie dama z pełną kulturą
|
|
|
kocham łapać Cię na patrzeniu się na mnie. szybko odwracasz wzrok i udajesz że gadasz z kumplami, którzy zawsze Cię wydadzą tekstem - ona tam stoi
|
|
|
oszalałam na twoim punkcie, chociaż jeszcze nie dawno byłeś tylko przyjacielem. ♥
|
|
|
ej , porozmawiamy ? - chwilunia - kucnełam . - ee..dlaczego kucasz ? - , bo skoro mamy gadać na twoim poziomie , to muszę się zniżyć!
|
|
|
nie jest idealnie ale zawsze jest jeszcze czekolada.
|
|
|
i kochałam w Tobie to, co innych wkurwiało .
|
|
|
“-O spójrz! Znów ma inną. -Daj spokój. On już mnie nie obchodzi. - Tak? To dlaczego ubierasz bluzkę w której najbardziej Cię lubił?”
|
|
|
- Ile idziesz do szkoły? - Trzy i pół piosenki..
|
|
|
Wolę mieć dziwnych przyjaciół, niż takich przy których zasypiam z nudów.
|
|
|
Wyszła ze szkoły wiążąc jeszcze szalik. Kiedy dochodziła do furtki, zauważyła, że stoi z kumplami. Trzymał w dłoni śnieżkę i momentalnie uśmiechnął się na jej widok. "Nie waż się!" Krzyknęła w jego stronę. "Bo co?" Zapytał z szelmowskim uśmiechem. Złapał ją i przyciągnął do siebie tak blisko, że wymieniali oddechy. "Proszę?" Zrobiła smutną minę. Już myślała, że ją pocałuje, gdy nagle znalazła się na ziemi, ze śniegiem na twarzy. Było cholernie zimno! Usiadł na niej okrakiem i śmiał się w najlepsze. "Złaź ze mnie!" Warknęła. "Oj, nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi." Wciąż się śmiał. "A jak zachoruję?" Zapytała smutno. Spoważniał i powiedział cichutko: "To będę Twoim osobistym lekarzem." Nachylił się do pocałunku. Jakie było jego zdziwienie, gdy na ustach poczuł zimy śnieg. Zwaliłam go z siebie i pognałam pędem do samochodu. Spojrzał na mnie wnerwiony i pogroził palcem. Wysłałam mu buziaka. We wstecznym lusterku widziałam, jak się śmiał.
|
|
|
|