 |
Choć jestem złym człowiekiem modlę się za was, klęczę
Patrzę w niebo, tęsknię nieraz
Jeszcze się kiedyś spotkamy, ale jeszcze nie teraz
|
|
 |
Radość, a żal tu w blokowiskach, setki myśli, w sercach ból
|
|
 |
Nic tak jak płacz nie ujawnia naszych wad
|
|
 |
Niektórzy wolą nicość, która ma w sobie tyle spokoju
|
|
 |
To te łzy, które wyparowały w płomieniach uczuć
I tu nie każdy w środku jest twardszy od granitu
|
|
 |
Płacze niebo, patrzę nie dość masz słonych pereł
Widzę nie dość, ale masz nadzieję
I mam ją też, spadają liście z drzew, pada deszcz
|
|
 |
Dręczy nas ten problem, na policzkach słone sople
|
|
 |
Jedyne, co zostanie to te łzy na dłoniach
Gdy, ziemia skończy jak Wenus - martwa i wypalona
|
|
 |
Tu po słonych łzach przyjdzie czas na uśmiech
|
|
 |
To co, że ciężko, wiesz to, przez co przejść człowiek musi
|
|
 |
Te gorzkie chwile, wszystkie piękne dni
Niech zostaną w moim sercu dopóki będę żył
Śnił, oddychał, widząc w zniczach chodnik wspomnisz
Spod tafli lodu przyjdzie pora na odwilż
|
|
 |
Weź tylko popatrz na te gwiazdy na niebie
Tam nie wiedzą, co to złość, smutek, co to cierpienie
|
|
|
|