 |
|
I czasem przychodzi taki moment w życiu człowieka, że trzeba zrezygnować... Zapomnieć! Pójść na przód! I nieważne, jak cholernie by Ci zależało... Jak trudne by to było. Po prostu trzeba!
|
|
 |
|
Paradoksalnie. To nie jest Twój facet, ale i tak masz ochotę rozjebać wszystkie z którymi rozmawia, tańczy i ma styczność mniejszą od jednego metra.
|
|
 |
|
był brzydki, brzydki z charakteru.
|
|
 |
|
Wiem, żyłam tylko snem
wśród chłodu serc i chmur na niebie
Dziś, nagłe otuliła mnie ta myśl
że mogę żyć dla Ciebie
|
|
 |
|
Śniąca się smutnym białym snem
Siadasz obok przy stole
Milczeniem swoim budzisz mnie
Wielbiąc moją bezwolę
|
|
 |
|
Przez ogród moich zwiędłych słów
Nieopowiedzianych
Idziesz, przychodzisz nie wiem skąd
Wchodzisz w najskrytsze plany
|
|
 |
|
A z tobą noce, z tobą dni
Nadziejo tlisz się jeszcze
Jakby przez płomień, jak przez dym
Drwisz ze mnie moim wierszem
|
|
 |
|
nie żebym była niemiła... ale mógłbyś już spierdalać.
|
|
 |
|
długo się znamy, a i tak nie wiemy o sobie nic.
|
|
 |
|
Płyną ludzie miastem szarzy
pozbawieni złudzeń, marzeń...
|
|
 |
|
Nim się rozpłynie, teatr cieni, w pierwszych promieniach słońca
Zanim się rozum, z drzemki zbudzi
Dajmy się, dajmy się ponieść!
Dajmy się ponieść! Żądz powodzi!
|
|
 |
|
Porwij nas, porwij nas, Rzeko zmysłów wezbrana...
|
|
|
|