 |
i bądź tu mądry, synchronizuj dwa serca, bo to co Cię uskrzydla, potrafi być jak morderca // Hemp Gru
|
|
 |
pośród bólu, cierpienia, granic, pierdolonych blokad nie dociera to do nas, choć to widoczne jak brokat,
ludzie myślą, że są w samym epicentrum brat. cały świat upadł na zbity pysk, prosto na łepetynę,
postradał zmysły, zamienił się w nitroglicerynę, wiesz to, więc nie będę powtarzał się. // Grubson
|
|
 |
Juz wiele wiem, nie jest za dobrze ale też nie jest źle, teraz poczekam.... jesteś tego warta :) musi się wszystko ułożyć... uda się ! nie będzie sztucznie tylko prawdziwie naprawdę dobrze :) tak myślę
|
|
 |
przed oczami mam nas. nasze splecione ręce, pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłowa. otwieramy usta na próżno, nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień. teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.
|
|
 |
dziewczyno! jeżeli uważasz, że jesteś pulchna, powiem Ci jedno, ja wyznaje jedną zasadę "WIĘCEJ CIAŁA DO KOCHANIA", a jeżeli Twój przyszły partner, bądź partner nie jest w stanie udźwigąć takiego ogromu miłości, to pieprzyć go! to już jego problem. nie jest po prostu Ciebie wart. to tyle. // 62 kilo czystej miłości, charakterku i szaleństwa. :)
|
|
 |
- tak naprawdę w głębi duszy jestem czułą, miłą, spokojną osobą. - na serio? - nie, spierdalaj. // neast
|
|
 |
w barze neast dostaje szajby, a na to ukochany kumplel "Natalia! zachowuj sie! byle jak, ale sie zachowuj!" kocham tego deeebila! ♥ // neast
|
|
 |
słowa czasami bolą bardziej niż czyny. ale to nie istotne. przewaga czynów na słowami jest taka, że one nie potrafią kłamać.
|
|
 |
jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru,którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się, że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją, że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się, żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale z każdym porankiem uświadamiam sobie, że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją, a od rzeczywistości nie ma ucieczki.
|
|
 |
najgorsze, są noce. wspomnienia dopadają wtedy najmocniej. starasz się na nowo stać małą dziewczynką kurczowo zwijającą się pod kocem. a one wychodzą. wypełzają jak potwory spod łóżką i duszą. duszą Cię płaczem perfekcyjnie przyciskając do poduszki. odbierając Ci oddech, zrzucając głaz na Twoją klatkę piersiową. chcesz zamknąć powieki, ale masz zakaz. dławisz się wspomnieniami, wyrzutami sumienia i świadomością, że zapewne wyczerpałaś swój limit na szczęście. zapewne nie na tyle dobrze, na ile miałaś szansę.
|
|
 |
Na szali ogromnej wagi zważy się wszystko.... mogę wszystko spieprzyć... ale chyba gorzej być nie może... mam taką cichą nadzieję
|
|
|
|