 |
|
nie chcę wychodzić z Tobą na spacer ryzykując, iż rzucisz się na pierwszego typa, który zawiesi na mnie wzrok posyłając uśmiech. nie chcę znosić widoku rozlanego wina, potłuczonego szkła butelki, krzyku, który odbija się od ścian. nie chcę Twojej pyskówy, darcia mordy i wykurwiania na wszystko, bez czego nie istnieją dla Ciebie kontakty międzyludzkie. nie chcę - lecz jeśli to zasady tej gry, w porządku. brnę w tą rzekomą miłość dalej, byś obudziwszy się nie w humorze, stwierdził, że gówno wiem o uczuciach.
|
|
 |
|
och, doskonale wiesz, że uwielbiam zapewniania o tym, że kochasz mnie najmocniej, że to najsilniejsze uczucie jakie kiedykolwiek w Tobie siedziało, że jestem najważniejsza. rumienię się pod tumanem włosów, zaciskając wargi i marzę, przez te kilka sekund, zanim wszystko wróci do rzeczywistości i znów zaczniemy analizować zadania z polskiego, że wypowiadane przez Ciebie słowa ziszczą się w choć jednym geście.
|
|
 |
|
Człowiek, gdy dorośnie wtedy częściej myśli
|
|
 |
|
ten kto kłamie, nie uświadamia sobie jak wielkiego zadania sie podejmuje, bo będzie musiał wymyślić jeszcze dwadzieścia innych kłamstw, żeby podtrzymać to jedno
|
|
 |
|
jeśli się uprzesz znajdziesz coś złego w powszechnym dobru. to bosko grzejące po plecach słońce przemówi defektem odbijania promieni w ekranie laptopa psując widoczność. w tygodniu zwolnienia z zajęć, ponarzekasz na wysoką gorączkę. jeśli rzeczywiście się postarasz, znajdziesz przeciwstawny aspekt w całym tym bagnie. odwrotnie również - zmierzam do nas, tak. mam nadzieję, że wśród tych sprzeczek, krzyku, łez dostrzegasz jeszcze nasze uczucie. to nic, że przygniecione ruinami relacji, która się między nami posypała. są remonty, naprawy. podobno dla miłości warto.
|
|
 |
|
kątem oka widziałam już Jego dłoń zbliżającą się do mojego ramienia. wiedziałam, że zacznie masować mój kark szepcząc przepraszająco, że to Jego wina, że On spieprzył sprawę. przeprosi za to, iż mnie zostawia, tłumacząc, że tak będzie lepiej, szczególnie dla mnie. mam już w głowie plan wydarzeń na następne kilkanaście minut i choć wiem, że najgorsze co mogę zrobić to pozwolić Mu na zrealizowanie tego wszystkiego, nie potrafię się przeciwstawić. koniuszki Jego palców stykają się z moją skórą.
|
|
 |
|
Bo w tym zyciu, nikomu lecz tylko sobie udowadniamy czy damy rade, czy to los a byc moze ten czlowiek u góry zadecyduje o tym czy przegralismy, to klamstwo. Ciagle wystawianie nas na proby, cierpienia przez które przechodzimy, ksztaltuja nasza osobe bardziej niz nie jedno szczesliwe wspomnienie. Trzeba tylko wierzyc, ze sie uda, bo potrafimy. Kazde z nas to potrafi, a chec do zycia niech nas motywuje do dzialania. Kimkolwiek jestesmy, cokolwiek robimy, nie przekreslajmy wszystkiego z góry. I jedno niech utwki nam w pamieci, dla nikogo nie zyjemy tak bardzo jak dla siebie, a co z robimy z tym zyciem, i tymi wydajacymi sie dlugim okresem zycia latami, jest tylko i wylacznie w naszych rekach. [cz 2] / passionforlife
|
|
 |
|
Nie jestem juz taka jak kiedys. Wiem o tym, czuje to. Kwestia uplywu czasu, a moze doswiadczen zyciowych ? Nie wiem. Wiem tylko tyle, ze jestem inna. O tyle inna, ze nawet ludzie obcujacy ze mna na codzien to dostrzegaja. Przeraza ich to, tak samo jak przeraza mnie. Bo czy zmienilam sie na lepsze? Zbyt malo czasu minelo, abym mogla odpowiedziec na to pytanie. Jednak lubie ta zmiane, chociaz zastanawia mnie czy nadal to jestem Ja ? Czy to ta nadal ta sama ciemna blondynka, która kiedys tak czesto ukrywala przed swiatem swoja osobe ? Che wierzyc, ze tak. Nadal jestem wrazliwa tak jak kieds, nadal potrafie sie rozplakac po kilku nic nie znaczacych slowach dla niektórych, przezywam razem z ludzmi ich bol. I staram sie pomóc im, bo wiara ludzka to cos co mi zostalo mimo wszystko. Wierze w ludzi tak samo, tak samo jak w to ze trzeba zyc. Pomimo wszystko, i na przekor wszystkim. [cz 1 ] / passionforlife
|
|
 |
|
nic nie było równie wymownego jak ciepło bijące od Jego dłoni drżąco sunącej po moim kolanie i Jego nos przy mojej szyi desperacko wciągający drobinki mojego zapachu, jakby przeczuwając, że lada chwila zniknę definitywnie z Jego życia.
|
|
 |
|
kiedy On starał się ratować to, co zostało jeszcze z naszego związku, ja odsuwałam się jeszcze bardziej, chodząc częściej na treningi, więcej czytając, spotykając się ze znajomi nie dwa razy w tygodniu, a codziennie. kiedy On chciał odkopać uczucie, które tliło się nikle, ja odwracałam głowę opierając się przed głupim pocałunkiem. kiedy On z żalem w głosie mówił o tym, iż najlepiej będzie jeśli damy sobie spokój, może chociażby przerwę, ja pierwszy raz od miesiąca poczęstowałam Go uśmiechem. nie rozumiał mnie i długi czas czekał na powrót, a ja miałam już dla Niego tylko jedno zdanie: "nic nie znaczysz".
|
|
 |
|
za każdym kolejnym razem, prymitywnie sobie powtarzamy jakimi skurwysynami jest płeć brzydsza. jak bardzo ranią, zawodzą, krzywdzą i odchodzą. pojawiają się, żeby nabrudzić. spierdalają, a my sprzątamy. ale mimo tego i tak się decydujemy na kolejnego z nich. mając świadomość ile będziemy zamiatać wspomnienia pod dywam i jak długo spierać wino z pościeli. wiemy, że czeka nas sprzątanie jak po dużym ruchu w burdelu, ale i tak się na to decydujemy dla pierdolonego czucia się potrzebną.
|
|
|
|