 |
Pielęgnować myśli chore ja szczerze to pierdole bo
życie chce przeżyć bez podpórek tak wole.
|
|
 |
Rób to co ja, niszczę standardy
Zakazy puszczam w deszczu pogardy.
|
|
 |
nie wiem co by gdyby nie było rapu wiesz mi
chłopaku to dla nas jak dawka cracku.
|
|
 |
jak towar na ulicach nie jestem od wczoraj
nie licze na oklaski i sfałszowane sto lat
przygotuj się na piekło i kibicuj mi bratku
|
|
 |
Jestem jak sześćset sześćdziesiąty szósty apostoł,
Ewangelie mam prostą, spedalonym rapem gardzę.
|
|
 |
mniej wiesz, lepiej śpisz
|
|
 |
niech muzyka integruje nas, a nie dzieli.
nikt, tak ja ona nie ma tylu wielbicieli.
więc po co być wrogami skoro wszyscy jej słuchamy?
bądź wyrozumiały, a będziesz tolerowany
|
|
 |
Siemasz, cześć i czołem syn nadziei po raz n-ty
Na bok sentymenty, być sobą, jebać trendy
Z dala od tandety miejskie bagno wciąga
Jak hazard, alkohol, kobieta czy koka
|
|
 |
Wiesz, w przyrodzie wszystko równoważy się
Najpierw ja kręce jointa, potem joint kręci mnie
Daję mu ogień i wdycham ten dym
Ten sam ogień płonie teraz w sercu mym.
|
|
 |
Znowu wódka z red bullem, jednym machem spalam szluga Wypuszczam powietrze, tylko dym zostaje w płucach
|
|
 |
bo to jest moja droga, hip hop, ziomki przy boku i pełen chillout.
|
|
 |
Jestem sobą, co by się nie działo idę tą samą drogą
Na przeciwko tym, co podkulają ogon
Be or be one tak mój styl, moje logo
|
|
|
|