 |
Któregoś dnia plaża może zostać zmyta, ocean może wyschnąć, a słońce zgasnąć.
|
|
 |
Musisz mieć odporną psychikę, bo świat jest podły..
|
|
 |
Popełniam wiele błędów. Ale dzięki nim nauczyłam się, że życie nie jest takie proste i trzeba nauczyć się walczyć z każdą przeciwnością losu. Być silnym, nie poddawać. Tylko wstać i walczyć o to by było nam jak najlepiej. Walczyć o swoje szczęście.
|
|
 |
Miałam dziś szczęście uważnie przyjrzeć się swojej masce. Poznać i zdemaskować, zrozumieć, skąd się wzięła i do czego służyła, podziękować za jej wierną służbę i wreszcie uwolnić się spod jej panowania. W końcu pokazać twarz. Wiąże się to z pewnym ryzykiem, ale zdecydowanie wolę samotność niż poczucie utraty siebie. Nie chcę się cenzurować. Już nigdy nie chcę się czuć jak bezduszna, szmaciana lalka , bez spojrzenia i charakteru, odepchnięta i niezauważona mimo jej usilnych starań. Już nie mam na to siły.
|
|
 |
Nie mam złudzeń, nie mam pretensji, nie czuję nienawiści.
Wszystkiego najlepszego, obcy jest mi smak zawiści.
Mszczą się słabi. Nawiedzeni chcą Cię zbawić.
|
|
 |
Kłótnie zniszczyły wiele relacji na mej drodze,
ale cóż, wiem co myślę, nie na wszystko się zgodzę.
Nie mam zamiaru spełniać czyichś oczekiwań,
wżyciu nie chodzi o to by sympatię zdobywać.
Więc czasem ktoś zarzuci Ci egoizm - i co z tego?
Masz wszelkie prawo do tego, by się bronić.
To boli - kiedyś blisko, teraz sobie obcy ludzie.
I trudno, tak musiało być.
|
|
 |
Nie dokazuj, nie dokazuj. Przecież nie jest z Ciebie znowu taki cud.
|
|
 |
nie był idealny, ani bogaty, ani popularny, ani zabójczo przystojny, a jednak miał w sobie coś, co sprawiło że chciałam go mieć
|
|
 |
przypadkowych ludzi zostawmy przypadkowi, ale sprawy dotyczące nas obojga, weźmy wreszcie w swoje ręce
|
|
 |
- a jeśli on do mnie nic...
- czy ty jesteś ślepa? widziałaś jak patrzy?
- no, niby jak?
- jakbyś była ostatnim m&m'sem w paczuszce
|
|
 |
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
|
|
 |
Czuję się taka pusta w środku. Jakby wszystko to, co zawsze kumulowałam w sercu „na wszelki wypadek”, wszystkie nadzieje i scenariusze, rozpłynęły się w nicości. I jest mi tak cholernie zimno od wewnątrz… Ciężko mi się oddycha, ktoś powinien mocno złapać mnie za ramiona i wydusić za mnie kolejne oddechy, bo czuje, że zapominam jak to się robi. Recepty na małe smutki chyba straciły ważność, nie potrafię ich zrealizować. I nie potrafię znaleźć tego miejsca, przez które wydostały się wszystkie moje pozytywne myśli. Tańczę salsę przed lustrem, a później uważnie obserwuje moje odbicie, czując dotyk, którego nigdy nie było. Domagam się straszliwej burzy, żebym mogła stanąć na środku ulicy w strugach deszczu i rzucić jej wyzwanie. A później położyć się na ziemi i poczekać, aż spłynie ze mnie drażniący zapach samotności.
|
|
|
|