 |
Znowu wracasz, znowu piszesz, znowu wspominasz, znowu pchasz się z buciorami w moje życie, bo serca nie opuściłeś. A ja znowu mam tą świadomość, że Ci ulegne, mimo, ze wiem jak to sie skończy. Chce Ciebie i to wiem napewno. Potrzebuje Cię jak powietrza. Jestes mpim cholernym narkotykiem, a ja pierdoloną ćpunka. Ehh
|
|
 |
Ty piszesz, martwisz się, chcesz sie spotkać, a ja nie potrafię. Codziennie mnie obserwujesz, kiedy płacze jesteś obok, wspierasz. A ja? Ja mam to wszystko gdzieś. Nie potrafię Ci juz zaufać, nie potrafię. Chociaż Tak bardzo tego chcę. Niech ktoś mi powie, ze to tylko zly sen. Nie radzę sobie, znowu...
|
|
 |
Jestem słaba, strasznie słaba. Wystarczyło, ze puścili Twoją płytę, ze usłyszałam Twij głos, a rozpadłam sie na milion kawałków, w dupie miałam, że siedziało kilka osób, ze mówili, ze on by nie chciał, zebym płakała. Ja też.nie chciałam, żeby umarł. Tak bardzo tego nir chciałam. Deprecha wróciła ze zdwojoną siłą. Dlaczego akurat On? Dlaczego nie poszedł do lekarza? Dlaczego nie umiem mu tego wybaczyć? Tego już nigdy się nie dowiem i nie zrozumiem. Mój świat runął i tego nie da się cofnąć...
|
|
 |
Nic nie jest w stanie "zakleic" tej dziury w sercu, którą sprawiła Twoja śmierć. Odszedłeś tak nagle i niespodziewanie. Rodzina trzymała się razem, ale tak naprawdę każdemu z nas runął świat. Ogromny ból, który w Nas pozostał i świadomość, że już nigdy nic nie będzie tak samo. Miałeś piękny pogrzeb, ludzie ktorzy przyszli na Twoją ostatnią droge nie miescili sie w kościele. Nie mogę tylko zrozumieć "jak mogłeś nam to zrobić, jak mogłeś nic nie zrobić". Odpoczywaj w pokoju ojcze chrzestny.
|
|
 |
Ona ma serce jak lód, Ty masz alergię na chłód.
|
|
 |
To był dziwny dzień, dziwny miesiąc, dziwny rok, dziwne życie.
|
|
 |
Życie nieistotne, kiedy nie ma Ciebie.
|
|
 |
Wbijasz szpile, wolę jak wysyłasz mi pinezkę.
|
|
 |
Abonent jest czasowo niedostępny, chyba nauczyłaś się nie odbierać w weekendy.
|
|
 |
Jak zasięg zerwany w tunelu, jak kożuch płynący po mleku, download'y zerwane przy procentach 99, jak bankomat, co nie wydał Ci PLN-ów, słuchawki splątane w za ciasnej kieszeni, jak żółtko rozlane na starej patelni, gdy ludzie w lokalu są jacyś za piękni, gdy prosisz o kawę dużą, a barista poprawia, że Venti - właśnie tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz, tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz, sobie wymyśliłaś chyba, że tu melanż, że siedzę z kolegami i Cię ignoruję, to nie tak, to nie tak, to nie tak..
|
|
 |
Wszystkie trasy w głowie prowadzą do Ciebie.
|
|
 |
Kiedy robisz szkodę mówię, że nie szkodzi, moja droga trochę by było szkoda nas.
|
|
|
|