 |
ładne buty, poruchamy się?
|
|
 |
nie ogarniam swojego życia, nie ogarniam ludzi, którzy życzą mi jak najgorzej, a mijając mnie na ulicy mówią "siema", nie ogarniam fałszywej przyjaźni, która ostatnio zdarza mi się często, nie ogarniam tej jebanej miłości, która ciągle wystawia mnie do wiatru. nie ogarniam siebie, życia, problemów. jestem słaba. nie daję rady, więc odsuwam się w bok.
|
|
 |
- kim chcesz być w przyszłości? - chcę być szczęśliwa. - chyba nie zrozumiałaś pytania. - nie, to ty nie rozumiesz życia.
|
|
 |
chciałabym, uwierz, naprawdę bym chciała umieć przejść obok ciebie i nie czuć potrzeby zerknięcia. umieć tańczyć i nie patrzeć z kim ty tańczysz. kłaść się spać i nie myśleć, czy jutro coś się wydarzy z twoim udziałem.
|
|
 |
zła wiadomość: widziałam cię dzisiaj z nową dziewczyną. dobra wiadomość: nie rozpłakałam się na środku ulicy.
|
|
 |
błagam! nie pierdolcie mi głupot, że tak bardzo się o mnie martwicie, bo za dużo piję. albo kurwa pijcie ze mną, albo zamknijcie mordy.
|
|
 |
dziś piję za ciebie: za twoją obojętność, ból zadawany każdego dnia, ten cholernie uwodzicielski uśmiech i nic nie znaczące spojrzenia. twoje zdrowie.
|
|
 |
kocham cię. ani mi powiedzieć tego nie wolno, ani tobie wiedzieć.
|
|
 |
obecność osób trzecich zamyka temat miłości.
|
|
 |
to dziwne, że najlepsi przyjaciele stają się największymi wrogami, a ci których chcielibyśmy zamordować, nagle stają się dla nas tak strasznie ważni. bez kitu, pojebany świat.
|
|
 |
on nawet sobie nie wyobraża, jak ja cholernie za nim tęsknię. jak każdej nocy leżę z telefonem w dłoni, czekając na głupi znak, że jednak kocha, że tęskni, że żałuje. twarz nakrywam poduszką, która tak idealnie chłonie łzy i zagłusza mój płacz. serce boli, a za oknem budzi się nowy dzień.. tylko co z tego, skoro ja nie mam ochoty go przeżyć?
|
|
 |
i poszła szukać zajebistego jutra.
|
|
|
|