 |
Wszedł do mojego pokoju i zobaczywszy, ze mam zabandażowaną rękę zapytał - na miłość boską, co ci się stało?! - nic mi nie jest, chyba tylko stłuczona. - pokaż - dałam mu rękę, po czym zakomunikował - jedziemy do szpitala - ale nic mi nie jest, ja już miałam tak kilka razy, poboli kilka dni i przestanie. - Miśka, ale nie wiesz co ci jest! - nie panikuj, proszę cię... - zamknął na chwilę oczy, aby zebrać myśli i powiedział - Jezus, jak ty na mnie działasz. gdyby ci się coś stało to... - znów zamknął oczy, po chwili dodał - po prostu uważaj na siebie, okej? gdybym ciebie stracił to bym się załamał. - to tylko ręka, nic mi nie będzie. - przybliżyłam swoje usta do jego włosów i wyszeptałam - ty też na siebie uważaj, okej? / believe.me
|
|
 |
- chodźmy na kręgle, potem na pizze, a na końcu zahaczmy o kino. nie chcę tracić życia na siedzenie w domu. - powiedział, po czym uśmiechnęłam się będąc święcie przekonana, że sobie żartuje. On natomiast znacząco popatrzył na mnie, oczekując jakiejś mega szczęśliwej miny. - ale że teraz?! - wybałuszyłam oczy - no a co. raz się żyje! - ale ja mam miliony rzeczy do zrobienia, błagam cię... muszę posprzątać pokój, zrobić zakupy, przeczytać streszczenie, zrobić zadania z chemii. jeszcze mam na głowie psa ciotki... - Miśka, spokojnie, ja już wszystko obmyśliłem, pies zostaje z moją mamą, nie masz co się martwić, twój pokój posprzątałem jak byłaś w szkole, zakupy zrobiłem przy okazji. streszczenie zajmie ci 5 minut, a z chemią ci pomogę - po czym wstał, wziął mnie za rękę i przyciągnął do siebie mówiąc - choć raz w życiu nie martwmy się o to co będzie jutro, proszę. / believe.me
|
|
 |
Z godziny na godzinę mam jeszcze większą ochotę wybuchnąć spazmatycznym płaczem. Nie potrafię się dogadać z mamą, co chwilę się kłócimy, w szkole mi się nie układa, pomimo mojej ogromnej pracy. Przedmioty, na których mi najbardziej zależy, niezależnie od tego czy umiem dany dział i tak zawalę. Mam już dość, potrzebuję przerwy... / believe.me
|
|
 |
Nigdy nie podchodź zbyt blisko, widzisz, kiedyś zbliżyłam się zbyt mocno do człowieka i on wyrwał mi serce.
|
|
 |
Zatłoczony autobus. Ludzie ostro zaspani, leniwie odpowiadając na pytania znajomych. Ja, stojąca dokładnie na środku i Ty obok mnie. Obejmujesz mnie ręką, abym przypadkiem się nie przewróciła. Chwytam się Twojej bluzy, po czym kładę głowę na Twoją klatę i zamykam oczy. Czuję zapach Twoich perfum, oddechu, a nawet proszku do prania. Ale nie to jest w tym wszystkim najlepsze. Najcudowniejszym momentem jest ten, kiedy Ty dotykasz swoimi ustami moich włosów. Cały mój sens życia mogę spokojnie przytulić, pocałować, pogłaskać, cokolwiek, jesteś przecież obok mnie. / believe.me
|
|
 |
wszystko miało być idealnie. mieliśmy przyjść z tortem i plakatem i balonami i zaśpiewać sto lat, a potem iść i wypić Twoje zdrowie. po wycieczce radiowozem na komisariat i czterech godzinach tam spędzonych jestem pewna, że nie zapomnisz tych urodzin do końca życia. mimo to, przepraszam.
ps. - dzień dobry - trzy bobry , - koleżanka? - szklanka , - jaa ijeestem taka pienkna! - noo, jak kwiat róży po burzy , - dostałam na lody. - chyba za lody. / duckyou. aaaj hef noł ajdija jak Ci to wynagrodzić. ;c
|
|
 |
jedyne czym wracam do przeszłości to blizny.. jedynym dowodem na to, że żyje jest ból.
|
|
 |
idealizuję każdy detal Jego wnętrza w tak zgodną całość. pamiętam te minimalne rysy Jego życiorysu, nigdy nie był doskonały, nigdy też nie próbował tego zmienić. chociaż na co dzień wady górowały nad każdą z zalet, chociaż łamał serca, potrafił też kochać jak nikt inny. po brzegi wypełniał sobą serce, dodatkowo nieustannie ożywiając przy tym szczęście, On to konieczność, niczym tlen, czy coś znacznie cenniejszego.
|
|
 |
ile emocji wypływa przez twoje usta? ile zaangażowania wkładasz by za nimi ustać?
|
|
 |
ten układ był tak oczywisty - każdy ruch, którego się dopuszczaliśmy służył zaledwie produktywności przyjemności. tylko, że te pocałunki zaczęły mieszać mi w sercu, a każde kolejne wymienione wyznanie, na przemian staczało mnie ku przegranej, kiedy w końcu musiałam przyznać, że uczucie wzięło górę nad rozsądkiem.
|
|
 |
Kilkaset osób dookoła mnie i ja, stojąca pośród nich, wpatrzona w osobę siedzącą za perkusją. Tak, to jesteś Ty. Potargana grzywka, T-Shirt z nazwą Waszego zespołu, ciemne dżinsy i nike. Właśnie przed chwilą zadedykowałeś piosenkę dla mnie. Dziwnie się czuję, kiedy znaczna większość co chwile zerka w moją stronę, oczekując łez, rumieńców lub jakiejkolwiek innej reakcji. Ale nic takiego się nie dzieje, stoję jak słup. Jestem szczęśliwa, choć na pewno na taką nie wyglądam. Koniec piosenki, dopiero teraz zaczynam się ludzko zachowywać. Do oczu napływają łzy, Twój kumpel z zespołu spogląda na mnie i schylając się ze sceny mówi "chodź do nas". Automatycznie wyciąga rękę w moją stronę, a ja się wspinam na podest. Cała zaryczana wpadam w Twoje ramiona, wszyscy biją brawo, a Ty szepczesz mi na ucho "przywyknij skarbie, bo chcę z Tobą spędzić resztę mojego życia". / believe.me
|
|
 |
- o czym myślisz? - zapytałam, kiedy zauważyłam jego nieobecną minę - o życiu... - o życiu? - tak... bo patrz jakie to życie jest dziwne, teraz siedzimy przytuleni do siebie, zakochani, a pamiętasz co było jeszcze rok temu? rok temu siedziałem dokładnie każdego popołudnia rozwalony na tej kanapie i oglądałem 'how i met your mother', wieczorami ewentualnie do jakiejś knajpy z kumplami. kobieto, ty nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo zmieniłaś mi życie, jestem ci za to wdzięczny. - i całując mnie w czoło mocno przytulił. / believe.me
|
|
|
|