 |
|
Rozsądek mówi nie nie pij, jednak myślę - CHLEJ.
|
|
 |
Wejde pozniej na moblo.. ;D wgl nie mam czasu teraz ;((
|
|
 |
-miałaś nie pić wódki..
- miałeś mnie nigdy nie zostawić..
|
|
 |
Dziwnie się czyje gdy jak z kimś pisze to on daje tyle minek i ozdobników , a mi sie ich po prostu nie chce wstawiać . Czuje się taki gorszy , wy też ?
|
|
 |
Wkońcu podpisali te ACTA czy nie ? Oby niee . ; \\
|
|
 |
staram się udawać. ale tak naprawdę, to im lepiej na zewnątrz - tym gorzej w środku.
|
|
 |
i nieważne jak bardzo jest źle, do jakiego stopnia upadniesz. życie polega na upadkach, ale musisz się podnieść, bo inaczej nie dasz rady. musisz wziąć to wszystko na klatę, bo inaczej będziesz żyć jako desperant i życie będzie naprawdę do dupy. musisz zrozumieć, że pewne rzeczy dzieją się i nie odstaną. i mimo pułapek życiowych, musisz się z nich rozplątać i iść dalej. musisz pokazać losowi, że jesteś silny, i że cokolwiek się wydarzy, będziesz w stanie się uśmiechnąć.
|
|
 |
ktoś kiedyś powiedział, że świat daje równe szanse.
|
|
 |
przychodził - przychodził z czekoladą ukrytą za plecami, kiedy miałam zły humor, z miśkiem lub kwiatami, kiedy wypadało jakieś święto, choć zazwyczaj owe "święto" unaoczniał sobie sam, ze łzami w oczach, gdy sobie nagle, ni stąd ni zowąd, nie radził. karmił mnie swoim bólem, ja częstowałam Go wylewnymi zażaleniami na los. scałowywał moje cierpienia, obiecując, iż kiedyś wszystko stanie się proste i już nic nie stanie nam na przeszkodzie. marzył. opowiadał mi o przyszłości, o sobie i o mnie, i o naszych dzieciach, i o obiadach, które potulnie przygotuję - czego wizja za każdym razem kosztowała go przyjęciem uderzenia w żebro. i ten dzień. parny, letni poranek, ptaki rozpoczynające swoje arie, wspinające się słońce. Jego wargi, jak zwykle ułożone w uśmiech. i oczy, zamknięte oczy. zawsze opisywałam też oddech: ciężki, przyspieszony, gasnący, słaby. lecz Jego oddech już nie drażnił mojego policzka.
|
|
 |
druga w nocy. dym z papierosa nagle zamiast uspokajać, zaczął dusić. wódka paliła w gardło, zamierała w nim, zaciskała się na krtani. krzyczałam, lecz wciąż panowała grobowa cisza. nagle ten łoskot w piersi, nagle wspomnienia wypełzające z każdego kąta, zaklęte w każdym płatku kurzu, w każdym milimetrze sześciennym powietrza.
|
|
|
|