 |
Nie odwracam się plecami do ziomka w sytuacji,
kiedy potrzebuje mnie - pomagam, bez kalkulacji,
czy się opłaci, czy będę miał coś z tego,
|
|
 |
Nie zawsze coś za coś, nie zawsze z chęci zysku,
nieraz wyciągnięta ręka do znajomych pysków,
nie przeliczając kosztów, nie licząc na nic w zamian,
lubię pomóc tak po prostu, przyjaźń na to stawiam
|
|
 |
Jak przyjaźń to naprawdę, miłość to na zawsze,
poznałem sam na sobie, serce boli, gnębię zdrajcę
|
|
 |
Zaufanym pozdrowienia, chuj do dupy dla frajera,
|
|
 |
Śmiałym los przychylny a kurwy odrzucam,
los zmusza do wyboru i leci w polskie płuca
|
|
 |
doceniam zaufanie, cisnę z kurwą, żyję dalej, pomocą bratu służe, jak jest z Tobą zapomniałeś?
|
|
 |
I nie widzą w tym nic złego, pieprzone pazerniaki, dla nich zawsze coś za coś, chuj z Tobą jak jesteś taki.
|
|
 |
i znowu przebudzam się ze snu w dzień, i widzę Ciebie. na nowo Cię mam. dochodzę do świadomości jaki mamy obecnie czas, a na mojej klatce piersiowej znowu pojawia się ten głaz uniemożliwiający oddychanie. brakuję mi Cię. ten żal wypełniający mnie od wnętrza, zamarzający moje serce. przerażający strach przed stratą czegoś, co już się straciło.
|
|
 |
byłam taka jak ty i czas się przyznać , bo czas wcale nie zna się na bliznach . / wdowa
|
|
 |
masz obok siebie kogoś istotnego. osobę, dzięki której każdego dnia poranny papieros smakuje o niebo lepiej, a Ty nie masz ochoty zanosić się płaczem, kiedy po przebudzeniu siadasz na brzegu łóżka. osobę dla której używasz perfum, na które musisz odkładać miesiące, tylko dlatego, że raz prymitywnie wspomniała, że 'nieźle pachną'. osoba, która jest. oddycha, nadążając za Tobą. nigdy przed Tobą, zawsze obok Ciebie. i właśnie wtedy nadchodzi wieczór, kiedy ta osoba odchodzi. a Ty? a Ty tęsknisz za głupim biadoleniem odnośnie ubierania kapci, podczas chodzenia po zimnym parkiecie.
|
|
 |
nic nie zabolało mnie bardziej jak moment, kiedy palcami zgasił palącą się świeczkę, mówiąc przy tym, że muszę wziąć z niego przykład. szkoda, że kiedy podniosłam pełna gotowości dłoń, uświadomił mnie, że miał na myśli moje uczucia, a nie płomień tej cholernej świeczki, która odbijała się w jego tęczówkach jak na jakimś ckliwym romansidle. miałam ochotę rzucić nią mu w twarz, no ale nawet w takiej sytuacji nie miałam serca oszpecić jego ślicznej buźki.
|
|
 |
czekałam na ciebie doskonale wiedząc, ze juz nie wrocic. zupelnie, ironicznie - tak samo jak za dziecka, kiedy zdechl mi moj najukochanszy pies, a ja kazdego dnia stalam pod rodzinnym domem, naiwnie go wolajac.
|
|
|
|