 |
“jeśli masz w życiu choć jeden adres pod który zawsze możesz pójść i być pewien, że zostaniesz przyjęty. Jeśli znasz choć jeden numer telefonu pod którym zawsze się ktoś odezwie, bez względu na porę, bez względu na wszystko; to znaczy że jesteś naprawdę szczęśliwym człowiekiem.” / charlo.tte
|
|
 |
pięć liter Jego imienia. pięć teoretycznie nic nie znaczących znaczków. mój sens. powód dla którego żyję. / nie wiem czyje.
|
|
 |
jesteś jak zdjęcia z dzieciństwa. kiedy na Ciebie patrzę to nie wiem czy mam się zacząć uśmiechać czy wybuchnąć spazmatycznym płaczem.
|
|
 |
miłość - stan emocjonalnego wzniesienia. słowo to może się odnosić do wielu stanów, uczuć. silna więź międzyludzka. można zaryzykować stwierdzeniem ' najsilniejsza '. rozmaitość uczuć i doświadczeń sprawia ,że nie można jej w pełni zdefiniować. dla nie których ludzi bywa uważna za sens życia ludzkiego - czyniąc je prawdziwym i w pełni szczęśliwym. /slowemnieogarniesz
|
|
 |
błądzę. szukam kąta spojrzenia na to co się wokół mnie dzieje. /slowemnieogarniesz
|
|
 |
zaszklonymi oczami spojrzała na telefon. 1:04 'jeszcze napisze' powtarzała sobie w duchu, by zatrzymać łzy. ' zawsze pisał ' /slowemnieogarniesz
|
|
 |
miłość jest wtedy, gdy zalejesz swoje ulubione płatki sokiem pomarańczowym zamiast mlekiem. obsesja jest wtedy, gdy zjesz te płatki w ogóle tego nie zauważając.
|
|
 |
- a wiesz co do mnie mówi moja mama w domu ? - coo ? - żebym na nią nie krzyczał xd - aha X DD .
|
|
 |
[cz.1]krzywdził ją. każdego dnia podnosił bez skrupułów rękę na jej drobne ciało. - przestań, proszę! - krzyczała, zakrywając się dłońmi. wylewał swoje emocje. te gardzące im od środka. na niej. potrafił uderzyć ją bez najmniejszego powodu. rankami, budził ją pocałunkiem udając, że nic się nie stało. nie narzekała. w końcu miała kogoś, kto chciał budzić się każdego dnia, właśnie koło jej boku. kochała go. miłość zalewała jej oczy, tym samym je zamykając na krzywdę jaką jej wyrządzał.
|
|
 |
[cz.2]jednak nadszedł dzień, kiedy zwyczajnie przesadził. zaczął się z nią szamotać. kiedy upadła na podłogę, zaczął zadawać jej kolejne ciosy. - proszę! błagam! - krzyczała z nadzieją, że ktoś ją usłyszy i przybędzie jej na pomoc. ale nie. leżała w kałuży krwi, a oprawca klęczał obok niej napawając się jej widokiem. nawet nie przyszło mi przez myśl, aby jej pomoc. zapalił papierosa i bezdusznie wyszedł, trzaskając drzwiami. bez sił podniosła się z podłogi. jej brzoskwiniowa bluzka była umazana krwią. z trudnością łapała oddech. wyszła z mieszkania. boso, szła przez ulicę, trzymając się za zakrwawioną klatkę piersiową.
|
|
|
|