 |
nie widzę sensu w tym, aby każdego dnia wstając uśmiechać się do siebie, z blaskiem w oczach iść do przodu, nie zwracając uwagi na to co otacza. codziennie zatracać się w nadziei, że może jednak coś sprawi, że nagle zda sobie sprawę z tego wszystkiego, z tego, że szczęściem dla niego była moja obecność, mój uśmiech, oddech, i wróci przepraszając za każdą mą łze i krople krwi na mych nadgarstkach. nie widzę już sensu w tym by nadal żyć, by oddychać, tak swobodnie jak kiedyś, kiedy te nawet najmniejsze szczegóły w mym życiu, nie były brane pod uwagę. | endoftime.
|
|
 |
słuchając naszej piosenki, wpatrywałam się w jego zdjęcie, jak mantrę powtarzając "nienawidzę cię, nienawidzę cię, nienawidzę ... " / nieswiadomosc
|
|
 |
poprosiła o spotkanie. uśmiech znikł z jego twarzy gdy podała miejsce. zdziwiony, uległ. piętnaście minut później przekraczał bramę cmentarza, kierując się w stronę krypty. wiedział, że czeka w środku. nie rozumiał dlaczego, wiedział. uchylił ciężkie drzwi. ustąpiły. w środku czuć było pleśń i śmierć. ze ściśniętym gardłem zrobił parę kroków.- Jesteś tu?- cisza. nie usłyszał jak podeszła z tyłu. omal nie krzyknął gdy zimnymi ustami dotknęła jego karku.-Przestraszyłaś mnie.- powiedział, siląc się na normalny ton głosu. w odpowiedzi zaczęła go namiętnie całować. nawet wytężając wzrok, nic nie widział w ciemności. chłodnymi palcami dotknęła jego policzka. przeszedł go dreszcz, miał gęsią skórkę.- Boisz się mnie? - szepnęła mu prosto do ucha.- Heh..Trochę. -odparł, udając rozbawienie. prowadziła go do wyjścia. - Niepotrzebnie. Możesz bać się jedynie tego, czego jeszcze o mnie nie wiesz.- to mówiąc wypchnęła go na zewnątrz. drzwi zatrzasnęły się za nim, a on niemo krzycząc, pobiegł w noc./n
|
|
 |
spójrz jak czas wszystko zmienia, jak sprawia, że to co nas łączy, wspólne marzenia i sny powoli stają się niczym, jak nasze dotychczasowe, równe uderzenia serc ustają, zmieniając względem siebie rytm. zobacz, jak każdego dnia stajemy się dla siebie nikim, znacząc coraz mniej, nasze uczucia stają się nieważne, i nie pozwól by to wszystko nagle zniknęło, by nasze wspólne 'my' tak po prostu poszło w niepamięć, stało się wspomnieniem zatrzymanym gdzieś na dnie serc.. | endoftime.
|
|
 |
siadałam na tarasie, otulając się wielkim swetrem. podciągałam kolana pod brodę i rozmyślałam. gorący kubek parzył mnie w dłonie, ale udawałam że nic nie czuję. trochę udawałam, a trochę naprawdę tak było. herbata stygła a ja bez emocji wpatrywałam się w jeden punkt, gdzieś na chodniku. może resztką mięśnia sercowego pragnęłam, byś tamtędy przechodził. może chciałam potęsknić, a może świadomie zadać sobie ból./ nieswiadomosc
|
|
 |
chociaż geograficznie daleko od siebie, to sercem każdego dnia coraz bliżej. | endoftime.
|
|
 |
muzyka w słuchawkach włączona na full, zabijam myśli dobrymi bitami, zapierdalając przez ciemne i puste już miasto czuję chłodny powiew wiatru, powoli powodujący dreszcze na całym ciele. zaciągam rękawy bluzy na dłonie, przemyślenia rojące się w głowie przypominają mi momenty kiedy był obok, kiedy ogrzewał mnie swym oddechem, a swymi słowami wywoływał ciepło gdzieś wewnątrz, w sercu. | endoftime.
|
|
 |
cz 2. od razu wiedziałam, że ktoś u niego jest. uchyliłam drzwi, było ciemno. odnalazłam włącznik i to co zobaczyłam, na moment zatrzymało moje serce. On - mój chłopak i Ona - moja najlepsza przyjaciółka, razem w jednym łóżku, pochłonięci sobą. gdy spostrzegli, że zapaliło się światło, oboje spojrzeli w moją stronę z przestraszonymi minami. otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nie mogłam. szybko zbiegłam po schodach, zaczęłam się ubierać. - Przykro mi. - powiedziała jego mama. teraz wszystko zrozumiałam. - Niepotrzebnie. - odparłam i wyleciałam z jego domu. dogonił mnie po kilku minutach. - Zaczekaj ! - Po co ? Wracaj do ciepłego łóżeczka, twoja nowa dziewczyna stygnie. - syknęłam, a On zagroził mi drogę. - Przepraszam. - powiedział. - I tyle ? Żadnego "to nie tak jak myślisz kochanie" ? - milczał. spojrzałam na jego twarz, pokrytą gdzieniegdzie śladami szminki. - Nie chcę cię więcej widzieć. - powiedziałam, odepchnęłam go i odeszłam. nie zatrzymywał mnie./nieswiadomosc
|
|
 |
cz 1. przez cały dzień nie odbierał telefonu, martwiłam się. kiedy dochodziła ósma, postanowiłam do niego pójść. ubrałam płaszcz i owinęłam się grubym szalem, wychodząc chwyciłam torbę. drobne płatki pierwszego śniegu uderzały w moją twarz jak szpilki. z przymkniętymi powiekami, ruszyłam przed siebie. piętnaście minut później znalazłam się na schodach jego domu. zadzwoniłam dwa razy, otworzyła jego mama. - Dobry wieczór, jest... - Jest. - przerwała mi. wyglądała na dziwnie zaniepokojoną moim widokiem. - Bo nie odbiera telefonu... Martwiłam się i przyszłam, mogę wejść ? - Nie wiem czy to dobry pomysł. - jej zachowanie zwiastowało coś złego. - Ale ja naprawdę chce z nim porozmawiać. - To nie jest odpowiedni moment. - Proszę. - po chwili uległa, z miną winowajcy wpuszczając mnie do środka. rozebrałam się i poszłam na górę do jego pokoju.
|
|
 |
wszystkie problemy znikają wraz z włączeniem muzyki. / nieswiadomosc
|
|
 |
nie ogarniam przeznaczenia, które przez długie miesiące nie pozwala nam się spotkać, a następnie styka nas w najmniej spodziewanym momencie. / nieswiadomosc
|
|
 |
laptop na kolanach, kubek herbaty w dłoni. włączam telewizor. leci ta piosenka. i właściwie nic. tylko takie cholernie mocne deja vu, które wywołuje dreszcz i jedna łza, która zabłądziła gdzieś między rzęsami. / nieswiadomosc
|
|
|
|