 |
już nie puchną mi bebechy, prostuję plecy, biorę głębsze wdechy, nadal czasem gadam jak imbecyl
|
|
 |
liczy się teraz, tu, a nie kiedyś, tam
|
|
 |
jednak coś mnie kaleczy, sam wymierzam sobie baty, mam plecy w łaty, moje priorytety to stygmaty
|
|
 |
od pewnego czasu wiem ze mogę więcej, chociaż nie miałem ambicji, żeby zająć pierwsze miejsce
|
|
 |
wiem ze sam jestem diamentem, ale sprzedać się to przypał
|
|
 |
po spotkaniu ze mną zaspokajasz gastrofaze
|
|
 |
nie sprawdzam czym się jarasz ty, odkąd się nie jarasz mną
|
|
 |
A może tak przed tym Twoim wymarzonym spokojnym, ustabilizowanym, wygodnym i ciepłym życiem daj sobie szansę na przygodę? Na chwilę zwątpienia. Na spontaniczność. Na wolność. Na odwagę. Na lenistwo. Na namiętność. Na miłość. Na satysfakcję. Na zdarte kolana. Na rozbijanie namiotu. Na lepkie od miodu całusy. Na piękno ciszy. Na silne ramiona. Na karuzelę w głowie. Na działanie. Na wzruszenie. Na prawdę. Uważaj tylko, bo może się okazać, że właśnie na to czekałaś.
|
|
 |
Zawszę byłam świadoma, że łatwo zrobić komuś krzywdę, ale dopiero pewne zdarzenie uświadomiło mi że w czasie kilku sekund może zrobić komuś nieświadomie krzywdę, tak cienka jest granica między życiem, a śmiercią... mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
|
|
 |
mam szczęście - ją. będę miał z nią dom i basen, ziom, dom z tarasem, to przyjdzie z czasem
|
|
 |
jesli coś powiesz, zapomnę o tobie
|
|
 |
zabiorę Cię tego lata na koniec świata.
|
|
|
|