 |
Szarpie mną jakaś pustka waleczna, tańcząca na resztach egoizmu. I krzyczy do uszu gryząc mnie w słuch, żeby walczyć- póki kości jeszcze wszystkich nie wytarłam
|
|
 |
Trzeba walczyć o te roztrzepane dźwięki, nierozerwanych jeszcze części naszych ciał. O zapatrzone w nas karykatury szczęścia, sobowtóry kłamstw. Gra na mnie cisza szorstkimi palcami, drapie po plecach echem sumienia, gra we mnie śmiech jak śmierć drżący, jak niepokój na którejś z moich rzęs.
|
|
 |
Wracając niespodzianie zobaczysz mnie we łzach I nie odejdziesz
Jeśli zechcesz pozostać
Nie zapomnij o uśmiechu
Wolno ci nie pamiętać daty moich urodzin
Ani miejsca naszego pierwszego pocałunku
Ani powodu naszej pierwszej sprzeczki
Jeśli jednak chcesz zostać
Nie czyń tego z westchnieniem
Ale z uśmiechem
Zostań
|
|
 |
Bez kompleksów buduj swój eden.
|
|
 |
Gonię marzenia i zaniedbuję resztę..
|
|
 |
W mej głowie wspomnienia pozytywne skojarzenia
Do zobaczenia chwilom, które były, teraz ich nie ma...
|
|
 |
znalazłem szczęście i je zgubiłem trudno
|
|
 |
Ile grzechów kusi nas by świat spełnił marzenie?
|
|
 |
dobrych wspomnień wciąż za mało
A te złe to nie kartka z kalendarza, którą wyrwiesz i wyrzucisz...
|
|
 |
W głowę uderza znowu coś,
nikt nie ma dość- do baletów miłość.
|
|
 |
Chodź ze mną, pomogę, jeśli nie masz siły.
|
|
 |
W świecie, w którym nie wiem gdzie jest moje miejsce.
|
|
|
|