 |
A jednak. Trzeba wierzyć, kiedyś w końcu
wymeldować się z niebytu,
zmienić adres. Mam się
jakoś, wraca puls.
Zmartwychwstaję.
|
|
 |
- Miał pan dużo szczęścia w życiu.
- Miałem. Ale mu pomogłem, bo jestem prowokatorem losu. Często podkreślam, że nie czuję się w żaden sposób obdarzony niezwykłymi talentami czy predyspozycjami, poza dużą odwagą, tupetem, chęcią spróbowania. Bywałem odrzucony, niedoceniony, wywalony. Ale nigdy nie dałem sobie wykastrować marzeń.
|
|
 |
i co teraz pierdolony świecie ?
|
|
 |
moje życie zamyka się w siedmiu dniach,
jeden z tych siedmiu dni,
jest dniem moich urodzin,
jeden z tych siedmiu dni,
będzie dniem mojej śmierci
|
|
 |
Odeszli od siebie z powodu nieustaleń
Zgubili adresy i zapomnieli twarzy.
Wracali do wspomnień co najwyżej
po którejś tam wódce kiedy robi się gorzko.
|
|
 |
Choćbyś miała przestać spać i zesrać się żwirem, nigdy, nigdy się nie poddawaj, moja droga. Zapamiętaj to sobie, bo jeszcze nie raz będziesz płakać pod prysznicem i tak samo często będziesz musiała wyjść spod strumienia gorącej wody i żyć dalej. Nie zgub się w tym syfie.
|
|
 |
To, co przychodzi nam zbyt łatwo, nisko cenimy.
|
|
 |
wytrzyj twarz dziewczyno, to tylko przelotna, jednorazowa miłość.
|
|
 |
D;a takich jak My, niema już Nic, nawet Miłości!
|
|
 |
dopiero ciemną nocą, przy zasłoniętych oknach, gryziemy z bólu ręce, cierpimy z miłości.
|
|
 |
Codziennie, nieodmiennie,
Z rezygnacją i złością
Wstaję znowu rano by się bić z codziennością,
To niewielki dowód i niewielki powód by żyć
|
|
|
|