 |
|
Chętnie zapukałabym do Twoich drzwi z prośbą, byś nie stracił mnie do końca.
|
|
 |
|
moje życie ma twoje imię.
|
|
 |
|
Najboleśniejszą prawdą jest odkryć kłamstwo.
|
|
 |
|
Gdy w jednej dłoni ściskasz przeszłość, a drugą chcesz pochwycić przyszłość, to nie masz wolnej ręki, żeby zająć się teraźniejszością.
|
|
 |
|
Mnie na niczym nie zależy, wiesz. Na niczym. Oprócz ciebie. Muszę cię widzieć. Muszę patrzeć na ciebie. Muszę słyszeć twój głos. Muszę i nic mnie więcej nie obchodzi. Nigdzie.
|
|
 |
|
Ale temu uśmiechowi nie można było się oprzeć. Ten uśmiech mógłby wygrywać wojny i leczyć raka.
|
|
 |
|
Musimy sobie mówić, co nam leży na sercu, szczególnie o tym, co nas gnębi. Może to będzie przez chwilę bolało, ale przynajmniej dzięki temu problemy nie staną się za duże. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy się nawzajem coraz bardziej ranili. A ja nie chcę, żeby tak było.
|
|
 |
|
nie pytaj mnie co będzie dalej, pozwól oszaleć
|
|
 |
|
Układam swobodnie myśli, nie ma w nich ani grama zawiści. Szukam w sobie winy, jako jedynej przyczyny tej ciszy. Nie mogłeś kłamać, mogłam bardziej się starać. Tak wiele bym zmieniła, tak wiele oddała choćby za jeden moment tamtej październikowej nocy. — melancolie
|
|
 |
|
Ciągle mam twój obraz przed oczami, wciąż słyszę twoje słowa. Nie potrafię się pogodzić, lekko rozpływający się wzrok kłóci się z obietnicami szczęścia, lekko zaschnięta krew na ręce kłóci się z tym jaka przyszłość miała nas czekać. — melancolie
|
|
 |
|
Do tej pustki wciąż nie potrafię się przyzwyczaić ani zaakceptować jedynego uczucia jakim mnie darzysz - obojętność. Obserwuję zmieniające się liczby na cyfrowym zegarze, szukam odpowiedzi na tysiące pytań. — melancolie
|
|
 |
|
Nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie odchodzą "od tak". Nie zrozumiem dlaczego potrafią w jednej chwili spakować swoje walizki i nawet bez słowa wytłumaczenia czy pożegnania, odchodzą. To boli najbardziej, bo ta burza, której nic nie zapowiadało pozostawia po sobie ogromne zniszczenia. Przez tygodnie i miesiące zastanawiasz się co źle zrobiłaś, że tak nagle odszedł. To strasznie męczy. Bardzo trudno pogodzić się z myślą "źle go kochałam, że wczoraj był, a dziś odszedł". Trudno wtedy poukładać sobie cały świat, bo w jednej sekundzie kończy się wszystko. To trochę jak śmierć tylko wtedy nie umarł on, ale umarłam ja. I umierałam bardzo długo, bo każdego dnia moje serce rozpadało się w drobne kawałki. Po jego odejściu nic nie było proste. Nadal nie jest. Świadomość tego, że nie byłam wystarczająco dobra sprawia, że nie chcę nikomu ufać, powierzać siebie i swojego serca, bo mam wrażenie, że znów będę niezbyt dobra, że będę nieodpowiednia. / napisana
|
|
|
|