 |
Analizy nic nie dadzą gdy jest na umyśle skaza. Siedzę sam w tych czterech ścianach, jeden krok od załamania. Bania pęka, nie do wytrzymania są te głosy. Mówię dosyć, nie chcę któregoś dnia z okna wyskoczyć
|
|
 |
zaciskam zeby, zaciskam pasa, zaciskam piesci, melancholia wraca jak bumerang do mnie, pare wspomnien po ktorych przechodza dreszcze
|
|
 |
a ten czar prysnie bo ten swiat nie jest dla nas
|
|
 |
przecie nie powiem Ci prawdy, Mamo. Nie chce Twojej krzywdy...mnie juz dosyc to zranilo. Wroce, obiecuje. Lepsza
|
|
 |
najlepsze czasy juz minely
|
|
 |
strzelaj, ale prosze traf
|
|
 |
Ej bracie chodź pokaże ci mój świat, gdzie niewiele zmienia się od lat. Wszyscy biegną gdzieś, a tu wolno płynie czas, na ulicy wieje chłodny wiatr ..
|
|
 |
potrzebuje Ciebie bardziej niz amfetaminy... !!!!!!!!!!!! ..
|
|
 |
Encepence, w której ręce trzymam wiadro prądu
|
|
 |
zabierzcie mnie z tego piekla, bo albo ja albo on.. ktos na pewno
|
|
 |
Nie ma zasad, bo mój to świat! Skończe w pasach? No! huj ci w zad!!!!!!!
|
|
 |
To mój świat, mój pierdolony ból tu . Mój gniew - twój pech! To stwórca, waruj poniżony kundlu . Ten pies już zdechł !
|
|
|
|