 |
Często myślę o osobach, które kochają po kryjomu. O tych które kochają pomimo że druga osoba nie ma o tym pojęcia. O tym jak płaczą nocą, jak cierpią. Może gdyby niektóre słowa przechodziły łatwiej przez gardło życie byłoby lepsze. Może wszyscy byliby szczęśliwi.
|
|
 |
nie ma na świecie słabszej osoby niż zakochana kobieta .
|
|
 |
Szczerze mówiąc moje uczucia nie grały zbyt dużej roli. Ja muszę zapomnieć o tobie, to że cię kocham abyś ty mógł dostać to czego chcesz. Nagrodą za moje wyrzeczenie będzie jego szczęścia. To chyba dobra nagroda nie?
|
|
 |
Patrząc mi w oczy, zobaczysz lustro, które odbija fałszywe szczęście świata.
|
|
 |
Jesteśmy jak studium kontrastów: twardość i miękkość, blond i czerń, szaleństwo i spokój - a jednak tak dopasowani, że kiedy jednego zabraknie, drugie nie będzie już do końca sobą.
|
|
 |
Nigdy w życiu nikt tak mnie nie upokorzył.Przenigdy.
|
|
 |
W chwili desperacji,trzeba się chwytać wszystkiego.Opierając się na założeniu,że cień szansy jest lepszy od jej braku.
|
|
 |
Łzy w oczach. To mnie niszczy, świadomość, że to wszystko to za dużo dla mnie i nie daję rady. Zaciskanie pięści, zagryzanie warg, wiara, że jednak się uda, że podołam, ambicje, to wyczerpuje. I brak mi Go tutaj, co kruszy mnie psychicznie z każdą chwilą.
|
|
 |
Dlaczego boję się większego przywiązania? Bo potem nie wrócę do normalnego życia, jeśli coś się popsuje. Wiem, jaka jestem. Wiem, że jednym oddechem mogę posypać wszystko, co teraz między nami jest i wiem, że Ty też masz podobne zdolności. Teraz Cię uwielbiam. Uwielbiam Twoją obecność. Uwielbiam, kiedy mnie dotykasz, przewiercasz wzrokiem, mówisz do mnie. Lecz czas ma dla nas jeszcze cały pakiet tego, co zacznę w Tobie stopniowo lubić. A potem kochać. Potem, gdy spróbuję amputować to uczucie z serca, nie dam rady. Rozumiesz? Boję się, że idąc ulicą zakręci mi się w głowie, bo przechodzień będzie używał takiego samego szamponu do włosów jak Ty.
|
|
 |
Kochamy się znów. Znów kręci się ziemia. Spełnia się sen. Spełniają się marzenia. W dobie oszołomienia powróciła chemia (...) Miłość jak czkawka każdego czasem targa /hg
|
|
 |
Teraz boję się najbardziej. Czuję się, jakby jakaś niewidzialna ręka kolejno podstawiała mi drewniane klocki po których się wspinam. Jestem jak mała figurka podążająca po przewracającej się wieży od jednego złego ruchu. Boję się, że to, gdzie jestem teraz, cała ta konstrukcja nagle runie. Tu nie ma czego się złapać, uczepić, nic. Spadnę z tym wszystkim na samo dno, a potem wydostając się z kupki małych elementów, nawet nie ruszę naprzód. Stanę zagubiona, mając masę alternatyw na skręt w prawo czy lewo pod różnymi kątami, lecz nie będzie drogi, którą podążałam wcześniej - na cholerny szczyt.
|
|
|
|