 |
Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie niż idealna kopią kogoś innego.
|
|
 |
Nienawidzę teraz nawet już drobnego problemu.
|
|
 |
Nienawidzę tych cech których we mnie brak, nienawidzę biegu lat, nienawidzę cały świat, nienawidzę moich wad i za nie błędy w smak.
|
|
 |
Kocham szacunek, szczerość, wolność, dobre słowo, kocham bycie sobą i oddawać się nałogom.
|
|
 |
Życiowa lekcja: nie oceniajcie po pozorach, jakakolwiek dana osoba by nie była. Pamiętajcie: zawsze coś kryje się za zachowaniem, które wy uważacie za idiotyczne. Nikt nie ma łatwo... Ale każdy chce pokazać się od tej lepszej strony. Udajemy kogoś, kim nie jesteśmy, skrywając w sobie największe lęki. Nie potrafimy się do nich przyznać... Życie nie jest łatwe. Najpierw DOBRZE poznajcie, potem oceniajcie... "Nie znasz - nie oceniaj, znasz - szanuj!" //my_error
|
|
 |
głupim nazywa się człowiek, który mając kochającą go osobę, odrzuca ją, myśląc, że potrzeba mu wolności, która z biegem czasu staję się jego najgorszym wrogiem...
|
|
 |
taka kolej rzeczy, kiedyś trzeba odejść od tych, ktorzy nauczyli nas odchodzić...
|
|
 |
Choć nie przyjaźnimy się ze sobą prawie rok to ja wciąż mam nasze zdjęcia. Nie mam siły ich usunąć. Tęsknie. Za wszystkimi przepłakanymi nocami w jej towarzystwie. Za wszystkimi dzikimi jazdami. Za tym, że byłyśmy ze sobą tak cholernie zrzyte. Za tym, że nigdy nie pozwoliła aby stała mi się jakakolwiek krzywda. Za tymi chwilami kiedy płakałyśmy ze śmiechu do bólu brzucha. Za to, że potrafiłaś podejsc i wyjebać każdemu kto choćby tylko krzywo na mnie spojrzał, nie mówiąc już o jakimkolwiek negatywnemu określeniu w kierunku mojej osoby. Za tym, ze jeżeli nam obydwóm podobał się jakiś chłopak, ty zostawiałaś go dla mnie, jak tylko zauważyłaś błysk w moich oczach, jaki pojawiał się gdy tylko go ujrzałam, lecz zawsze powtarzałaś 'jak ją skrzywdzisz to Cię zajebie'. za tym, ze potrafiłysmy w lato przesiadywać całą noc na podwórku, słuchać dołujacych piosenek aż do świtu. Ale teraz już nas nie ma. Nie ma naszej przyjaźni. Nienawidzimy się.spójrzmy prawdzie w oczy. boli. cholernie...
|
|
 |
Stała zakrwawiona na środku szpitalnego korytarza. Rozłożone w bezradności dłonie, mokre od deszczu włosy i łzy na twarzy. Podszedł do niej policjant i złapał ją za ramiona. Trzęsła się niesamowicie. Dotknęła dłonią ust, brudząc się przy tym krwią. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem i czekał. Stali tak jakieś trzy minuty, aż w końcu dziewczyna się odezwała. Mówiła bez ładu i składu. 'Strzelił. Dostał w klatkę. Strzelił do niego. Do braciszka. Mojego braciszka. On upadł i bardzo się...Miał dreszcze. Mówił, że mu zimno. Leciała krew. Dużo krwi. A później ktoś przyjechał i odciągnął mnie. Nie zdążyłam powiedzieć mu, jak bardzo go kocham. I jestem tutaj. Ja nie wiem gdzie iść. Nie wiem co mam robić.' Szeptała, zsuwając się na podłogę. Łkała głośno, później coraz ciszej i ciszej, aż całkiem umilkła, zatapiając wzrok w zakrwawionych dłoniach. 'Oni przyszli. Lekarze. Powiedzieli, że nie żyje. Tak o. Po prostu. Nie żyje.' Krzyk rozdzierał jej gardło.
|
|
 |
i to jakże czułe 'nara' na pożegnanie.
|
|
 |
wgryź się we mnie. przegryź serce. przeżuj. wypluj. odejdź.
|
|
 |
dopiero kiedy zapragniesz wracać, zaczynasz rozumieć jak daleko odszedłeś.
|
|
|
|