 |
-Miłość się kończy. Ludzie potrafią bez niej żyć, dochodzą do siebie po jej utracie. Miłość można stracić i odnaleźć ponownie. Ale w moim przypadku tak nie będzie. Gdybym cię utracił, nie mógłbym żyć. -
Spojrzał na mnie w taki sposób, że zaparło mi dech w piersi.
-Jesteś moją obsesją, aniołku. Jestem od ciebie uzależniony. Jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek pragnąłem i potrzebowałem, wszystkim, o czym marzyłem. Jesteś dla mnie całym światem. Żyję i oddycham tobą. Dla ciebie.
|
|
 |
- I co teraz zrobimy ? - zapytał.
Przytuliłam go.
- Cokolwiek. Byle razem.
|
|
 |
Uciekałam, kiedy tylko sprawy zaczynały się komplikować, ponieważ żyłam w przeświadczeniu, że wszystko i tak skończy się tragicznie. Jedyna forma kontroli, jaką stosowałam, to decyzja, by odejść, zanim ktoś odejdzie ode mnie.
|
|
 |
Jesteś największym ryzykiem, jakie kiedykolwiek podjąłem. – Pocałował mnie delikatnie. – I największą wygraną.
|
|
 |
To takie niesprawiedliwe, że wystarczy sam jego widok, żebym straciła opanowanie, podczas gdy on całkiem swobodnie stał sobie obok kominka, z rekami wbitymi głęboko w kieszenie dżinsów i po prostu się do mnie uśmiechał.
|
|
 |
A teraz mnie pocałuj, chciałabym wiedzieć, czy twój zarost kłuje.
|
|
 |
- Kobiety! - prychnął. - Najpierw bronią się przed tym balem rękami i nogami, a ledwie włożą na
siebie jakiś stary łach, z emocji już prawie robią w gacie
|
|
 |
-Powiedz mi, czy ty mnie właśnie całujesz?
-Nie, tylko prawie-mruknął z ustami tuż przy mojej skórze.-Nie chciałbym w żadnym wypadku wykorzystywać tego, że jesteś pijana i chwilowo uważasz mnie za boga. Ale w pewnym sensie jest to dla mnie trudne.
|
|
 |
Skacz - i lecąc w dół, pozwól, by wyrosły ci skrzydła.
|
|
 |
- Przestań. To nie do zniesienia, jaki jesteś zarozumiały.
- Przepraszam. Ale to takie... oszałamiające uczucie, wiedzieć, że z mojego powodu zapominasz o
oddychaniu.
|
|
 |
Właściwie to dziwne, że złamane serce w ogóle jeszcze może bić.
|
|
 |
Kiedy byłam mała i cierpiałam po stracie przyjaciółki, mama powiedziała mi, że niektóre znajomości po prostu się kończą. Błyszczą jasno jak gwiazdy, aż pewnego dnia nagle znikają. Wypalają się.
|
|
|
|