|
mogłam byc z Tobą, ale każdy miał wybor, spłonąć z miłości czy spalić sie ze wstydu...
|
|
|
Ty mi nie możesz obiecać, że mnie nie rzucisz. nie obiecam, że zagości szczęście prawda mówi czy nawet jak je znajdziemy to tak łatwo je zgubić ...
|
|
|
spójrz mi w oczy, powiedz "co jest na zło lekiem?", a jeśli jestem złem, powiedz, chcesz mnie znać jeszcze?
|
|
|
znowu to samo, muszę ściągnąć rolety z okien, wpuścić trochę światła i znów udawać, że jest dobrze, a nie jest dobrze od dawna. wczoraj w nocy nie spałem, która to noc z rzędu? i ile to jeszcze potrwa, zanim zgaśnie to zło w sercu?
|
|
|
i nie pytaj mnie więcej co słychać.. to samo co zawsze i żal mam do życia
|
|
|
ona myśli, że nie mówisz prawdy, ona nie potrafi już wierzyć w to, że mimo, że nie możesz wszystkiemu zaprzeczyć to, dawno między wami nic nie działało, nie dawało wam żyć, coś dawno przerwało między wami nić i ostatni raz chciałeś dziś sprawić, żeby chciała być z tobą
|
|
|
siedziałeś w barze jak co weekend, chlałeś. niedługo chyba tam zamieszkasz na stałe i gdy przez gardło spłynął znowu kieliszek, chciałeś wykręcić jej numer i ją usłyszeć. ona też tak miała pewnie setki razy, bo przecież była od Ciebie uzależniona i uwierz mi, że daleko jest azyl, ale nie możesz zadzwonić, bo wtedy dasz się pokonać. szukasz wyjścia, nie da Ci go czysta, potrzebujesz odrobiny towarzystwa, znajdujesz je myśląc "zapomnę o nas" tylko czemu szukasz akurat w innej ramionach? nie wiesz kiedy głowa traci kontrolę, w spodniach robi się cieplej, choć w sercu chłodno
|
|
|
brzydzę się swoich wspomnień przerywa ciszę dzwony w głowie toczę znów wojnę myślę, że to jest chore, ile bym dała, żeby zapomnieć
|
|
|
nie ma tu dla ciebie miejsca, jak za ściemą leci ściema
|
|
|
od ludzi czuje chłód, chociaż krzyczą 'kocham'
|
|
|
czuję w powietrzu krew naszych wrogów, znowu, a nasz wspólny niepokój tętni we mnie. niezmiennie z każdym dniem muszę brnąć wciąż do przodu, a przez każdy Twój zawód czuję się nisko i nędznie
|
|
|
|