 |
|
powiew wiatru, gdy Twój los się tli, gotowy do upadku, w oczach błyszczą łzy. niespełnione marzenia, snu ostatni akt, każą się uśmiechnąć, zwiędły życia kwiat. ręce masz z tyłu, stoisz na krawędzi, ręce masz z tyłu, skrzydła anioła śmierci.
|
|
 |
|
zamykam oczy, wybija godzina niefartu, tak jakbym puszczał w ruch sekwencję wypadków.
|
|
 |
|
do końca tańczysz, chociaż to smutny bal, dla niektórych karnawał, dla Ciebie nawał kar.
|
|
 |
|
chociaż nie jestem winny, tępy ból, zapijmy... tak bardzo czuję się bezsilny.
|
|
 |
|
uśmiech przez łzy, to nic nie zmieni, niczego nie da się naprawić, wyjaśnić, wymienić.
|
|
 |
|
cisza krzyczy szeptem, którego nikt nie umie słyszeć.
|
|
 |
|
gdzie dziś marzenia nasze są?
|
|
 |
|
Moje życie to paskudna, wredna, głupia tragedia, napisana przez cynicznego psychopatę.
|
|
 |
|
może to właśnie jest piekło, a my o tym nie wiemy?
|
|
 |
|
Nie myśleć o tym już, zdmuchnąć wszystkie wspomnienia niczym zaległy kurz.. tak już po prostu nie pamiętać.
|
|
 |
|
Kawa stygnie. Uczucia gasną.
Namiętność wietrzeje,
a ludzie zwyczajnie odchodzą.
|
|
 |
|
A ile razy na Twojej twarzy pojawił się uśmiech, chociaż serce pełne było bólu ?
|
|
|
|