 |
a pewnego dnia obudzę się szczęśliwa, nie będę czuła tego wewnętrznego bólu rozdzierającego moją duszę na drobne kawałki, nie będę miała zapuchniętych od łez oczu, wstanę, spojrzę w lustro i uśmiechnę się szeroko - tak, tak właśnie wyobrażam sobie dzień w którym uświadomię sobie że rozdział mojego życia, zatytułowany twoim imieniem, został zamknięty, na zawsze
|
|
 |
nie wiem jak tobie, ale mi wymazywanie ludzi z pamięci przychodzi wyjątkowo trudno
|
|
 |
i możesz mnie obwiniać za wszystkie złe rzeczy które ci się przytrafiły lub dopiero przytrafią, bo nawet jeśli nie przyłożyłam ręki do twojego nieszczęścia, to z całego serca ci go życzyłam
|
|
 |
barwą jego głosu kolorowała swoje szare życie
|
|
 |
przyznam szczerze, że nie wiem gdzie podziała się ta miła i grzeczna dziewczynka, którą jeszcze kilka miesięcy temu widywałam w lustrze, wiem jednak, że zupełnie za nią nie tęsknię
|
|
 |
wiesz że mając mnie za wroga możesz stracić wszystko, że po kawałeczku będę odbierała ci to co najcenniejsze, aż w końcu zostaniesz z niczym
|
|
 |
smutny jest moment w którym uświadamiasz sobie, że wszyscy którzy wydawali ci się przyjaciółmi są wrogami, że zaufanie, którym obdarowałaś tak wielu, należy się jedynie pojedynczym jednostką, że ludzie którym zawsze pomagałaś, odeszli gdy tylko ty zaczęłaś potrzebować pomocy, moment w którym uświadamiasz sobie, że możesz liczyć tylko na siebie
|
|
 |
a dziś trudno jest sobie wyobrazić, że znów się jest zakochanym, że znów na kimś zależy, że patrzy się komuś w oczy i płonie z pożądania
|
|
 |
Tego wieczoru strasznie pokłóciłam się z mamą, każde jej okrutne słowo biło mnie w pierś. Zadała parę bolesnych ciosów z których wkrótce powstaną niewielkie zadrapania. Ze łzami w oczach i oburzeniem wybiegłam z domu. Otarłam łzy o sierść mojego psa po czym zabrałam sanki i mojego pupila na spacer. Cała trzęsłam się z zimna ale nie miałam zamiaru tam wracać i wysłuchiwać obraźliwych epitetów kierowanych w moją stronę. Kierowałam się na najbliższą górę. Gdy po paru minutach znajdowałam się już na samym szczycie, wskoczyłam na sanki i zaliczyłam parę razy tę samą górkę. Nagle zobaczyłam dwie postacie które biegły w moją stronę, jedna z nich zawołała. - wypierdalaj , to nasz teren. - nie miałam zamiaru ruszy się z miejsca, byłam tak wściekła że musiałam coś odpowiedzieć. - nie. - odpowiedziałam. Strach był słabszy od wściekłości jaka panowała w mojej duszy. Jego kolega podbiegł z butelką w dłoni i roztrzaskał mi ją o głowę. Straciłam przytomność. usłyszałam tylko słowa. - ej,spierdalamy.
|
|
 |
Kiedyś, przechadzając się po mieście zauważyłam dziewczynę, była zupełnie szara, bez duszy. Moje oczy nie dostrzegały w niej zero entuzjazmu. Cała roztrzęsiona siedziała na krawężniku trzymając zdjęcie w dłoni. Podbiegłam nieśmiało pytając. - cześć , co tam oglądasz? - spojrzała na mnie zapłakanymi oczami po czym odpowiedziała. - Widzisz to ? - powiedziała duszącym głosem i wskazała palcem na fotografię. Na zdjęciu wyraźnie był pokazany mężczyzna. lekko uśmiechnięty, ale szczęśliwy. - To był cały mój świat. - po tych słowach opuściła fotografię. wiatr powiał ją dalej. zostawiając na autostradzie. - idę po mój świat. - krzykneła i wybiegła za nią. Nagle po mieście rozległ się pisk opon i trzask łamiących się kości.
|
|
 |
- Po czym poznać szlachtę? - dzisiaj ma ferie. ouououoo.
|
|
 |
Matka wie że ćpiesz jego zapach?
|
|
|
|