| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | A teraz rozgościła się we mnie mała dziewczynka, kapryśna i taka, której nie lubię |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Ja sama narzucam sobie chaos, nieporządek i zagubienie. Robię to tak sugestywnie, że każdy mężczyzna chętnie się mną zaopiekuje, myśląc o absolutnej nade mną przewadze. Pozwalam mu ją teoretycznie mieć, aby go sobie podporządkować i nim zawładnąć. A wtedy mój powrót do równowagi jest łatwy, tak? Naprawdę taki ze mnie gracz? |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Moja mama jest jak GI Jane: ma więcej ikry niż syberyjski jesiotr |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Ja tak się boję ciemności, że jak myję twarz, to najpierw zamykam jedno oko i namydlam połowę, spłukuję i dopiero zabieram się do drugiej |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | kłamstwo jest frajdą dla kobiety w ubraniu ale nago jest zabawniej |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Jesteśmy tutaj, by powiększać sumę ludzkiego dobra. Aby udowodnić, że ono istnieje. I jakkolwiek daremny będzie pojedynczy akt odwagi, hojności, ofiary czy łaski - zawsze będzie dowodem na to, że ono istnieje. Każdy uczynek dolicza się do ogólnego kapitału. On wymaga uzupełnienia. Nie tylko dlatego, że zło kwitnie i jest w niewytłumaczalny sposób pod ochroną. Ale dlatego, że dobro nie jest już szanowanym celem życia. Pies z piekła rodem, zawiść, wypędził je z domu. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Jakże staro i źle wyglądamy następnego ranka. Nie ma jednak wytchnienia. Śmierć żąda nowego życia. Po śmierci nie ma życia w dawnej rutynie. To podwójny triumf. Śmierć ograbia z życia i zabójczo żądli tych, którzy żyją. Co za siła. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Pamiętam perwersyjny balet żądzy. Członki i ciała splatane, by nie uszkodzić obrazów. W jej niebie. Jej mąż i ja. Czy powinnam ją teraz rozbić? Jak młotkiem? Ale wtedy stracę go na zawsze |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Czy będę błagać? Nie. To zmniejszyłoby jego potrzebę. Znałam go. W takim przedsięwzięciu istotne jest, by znać wroga. Zabrał mi to, co było moje. Dlatego był moim wrogiem. Nie okażę słabości swojemu wrogowi. Nigdy. Tylko dumę. Siłę. Cierpliwość. Ziarno zostało w nim posiane, a rośnie we mnie. On przyjdzie, by zebrać żniwo. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Znałam jego cierpienie. Czy potrafi je znieść? Przez jakiś czas, może. Czy nawyk abstynencji się umocni? A może zwycięży desperacja? Wtedy będzie błagał. Jak ja go błagałam. W milczeniu. Z pewnością musiał wyczuć, że coś tłucze w obronne mury jego ciała |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Mam prawdopodobnie doskonałe proporcje. Noszę rozmiary 36 24 36. Narysuj je. Dodaj kilka strojów, albo nie, jak chcesz. Zwieńcz jakąś głową. Płaszczyzny i okręgi. Ciemnobrązowe tęczówki, czarne brwi. Skóra bez skazy, o kolorze tłustej śmietanki. A wargi ciemnoczerwone. Takie jak lubią. A niżej nogi, proporcjonalne. Szczupłe, długie. Jaka była geometria mojego upadku? |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Gdzie ucieka cały ten czas? Biegnie, aby dzieci dorastały, a nam siwiały włosy. By rozwijało się młode piękno i rak. Aby para zeszła się i rozstała. Aż na koniec wszystkich nas wymiata. Skrzętna gospodyni domowa, pracowity zwiastun następnego pokolenia. |  |  |  |