 |
Wpadnę na Ciebie po dwudziestej piątej w wielkomiejskim tłoku trzydziestego drugiego dnia, trzynastego miesiąca roku.
|
|
 |
Twoja zakichana twarz, zakrztusi się w końcu tymi oszczerstwami "o nas", których nie ma.
|
|
 |
Szczera rozmowa, może i czasem zaboleć. Nawet nie wiesz, jak bardzo to ważne, by przejrzeć na oczy.
|
|
 |
Śledź mój wzrok, kiedy po raz ostatni zostanie wymierzony w twoja stronę.
|
|
 |
nie potrafisz spojrzeć w oczy, powiedzieć mi choć raz, o co Ci w zasadzie chodzi, wiesz, że nie masz szans.
|
|
 |
Wiesz? ona Cię kochała. byłeś dla niej numerem jeden, tym cholernym oczkiem w głowie. Jej chłopczykiem bez wad, za którego oddałaby życie. Jednak idealny chłopczyk okazał się fałszywym dupkiem. Który korzystając z pierwszej lepszej okazji poszedł do innej, nie zastanawiając się nad tym, co ona będzie czuła, że ból wyżre wnętrze jej serca. A ona, ona myślała, że to wszystko przez nią.
|
|
 |
Nie chcę trójki dzieci, małego domku ze ślicznym ogródkiem i czerwonym dachem, rodzinnego fiata, zdolnych wnucząt i spokojnej starości. Chcę Ciebie. Nawet jeśli to przekreśla wszystko.
|
|
 |
może lepiej będzie nas w historii tej nie szukać chociaż licho szepcze nam do ucha, że to się dzieje dla nas.
|
|
 |
dla niej sytuacja była jasna. jeśli się kocha, to trzeba walczyć.
|
|
 |
życie jest po to, żeby walczyć o więcej!
|
|
 |
Bo tak to w życiu bywa, że ludzie przychodzą i odchodzą, mydląc oczy, że ważni jesteśmy, że nasze zdanie ma znaczenie, że to, że tamto, że sramto. A potem pyk. I ich nie ma.
|
|
 |
patrzyła w jego świecące oczy i wierzyła, że nigdy już się nie rozstaną.
|
|
|
|