 |
kochała go. im mniej przyszłości było w tym związku, im bardziej było to wszystko beznadziejne, im gorzej ją traktował, tym bardziej go kochała. od trzech lat była na każde jego skinienie. od trzech lat jej życie było mu podporządkowane. trwała w stanach od depresji do euforii, od niewyobrażalnego szczęścia do chwil kiedy bezmyślnie wpatrywała się w noc za oknem zastanawiając się czy skoczyć. był wszystkim o czym kiedykolwiek marzyła, był najwspanialszym mężczyzną, jakiego w życiu spotkała, był jej błogosławieństwem i przekleństwem jednocześnie, był jej nałogiem, jej heroiną, od której nie można się było odzwyczaić.
|
|
 |
Kolejny poranek kiedy powinnam dostać pochwałę, że nadal żyję. Nie zagłodziłam się, nie utopiłam w wannie, nie wzięłam nic na sen i nie zapiłam tego wódką. Nie zapiłam się tak ogólnie, nie wlazłam pod pędzący autobus. Kolejny poranek kiedy moi przyjaciele i mój psychiatra powinni przysłać mi wielki bukiet kwiatów z karteczką: Jesteśmy dumni, że sobie radzisz! ;)
|
|
 |
Ogólnie was nie lubię, ale ewentualnie się uśmiechnę.`
|
|
 |
i nagle wszystko stało się takie proste, inny światopoglad
|
|
 |
Nie piję, nie pale, ale te twoje oczy działają jak najbardziej uzależniająca używka.
|
|
 |
jest takim moment, kiedy ból jest taki duży, że nie możesz oddychać..
|
|
 |
logika serca jest niedorzeczna
|
|
 |
Właśnie tego się obawiałam. Siedziałam sobie na parapecie i patrzyłam w pustą przestrzeń. W głowie miałam absolutny chaos. I to nie bez powodu. Kurwa.
|
|
 |
Inwencja twórcza Cię przerasta.
|
|
 |
To chyba kobiecy masochizm, że jara nas męskie chamstwo. Chcemy drani, nie śniadań do łóżka; potrzebujemy kopniaka w dupe naszej ambicji, nie kwiatów; musimy mieć ciągle tę kroplę strachu w żyłach, nie dozgonne zapewnienia; nie wykorzystywania po cichu, a brania 'bo się należy'. Oczekujemy sprzeciwu, krótkich kłótni i dłuuuuugich przeprosin (tak, tych ze zgaszonym światłem i ciężkim oddechem).
|
|
 |
mój eden jest tam gdzie Twój rytm bicia serca, jeden uśmiech ponad wszystko do życia zachęca
|
|
|
|