 |
Siedzę cały dzień w szlafroku , z poczochranymi włosami
resztkami tuszu do rzęs na oczach z wczorajszego makijażu .
Od trzech dni na moim biurku stoi zimna kawa,w kubku, który dostałam
od Ciebie w prezencie , a ja codziennie
piję ją w nadziei , ze kiedys się nią oparze .
Jak na złość w radio zaczyna leciec nasza piosenka .
Z kolejnymi jej słowami , mnoża się łzy w moich oczach.
Nagle rozgoryczona podnosze sie z fotela, wykrzykując jak bardzo Cie nienawidze
zrczucam wszystko z biurka...Tłucze co popadnie, rzucam wszystkim o ściane..
Nagle pisoenka sie kończy, ja uśwaidamiam sobie co zrobiłam.
Siadam na podłodze wśród porozrzucanych rzeczy, jest tam między innymi nasze zdjęcie..
Nasze zdjęcie zalane kawą i potłuczony kubek...
Dociera do mnie jak bardzo Cię kocham i jak tęsknie..
Zrozpaczona zbieram kawałki kubka , starająca sie je
złożyć w całośc...
Nie da się... JUŻ się nie da..
|
|
 |
chcę się zjarać, wtulić w jego ramiona, a w słuchawkach słyszeć "psychodele".
|
|
 |
każdy ma problemy tylko, że ja je mam zawsze.
|
|
 |
"Poważnie" to jest przed ołtarzem, a "pewność" to jest w grobie.
|
|
 |
mam swoją ulubioną łyżeczkę, którą zawsze mieszam herbatę. ulubioną sukienkę, którą zawsze zakładam na nasze wspólne wieczory. mam też ulubione ulubione czekoladki, które zawsze podnoszą mi poziom endorfin we krwi kiedy nie ma Cię obok. Ciebie też mam ulubionego. jednak różnica między Tobą, a łyżeczką, sukienką czy czekoladkami jest taka, że po nie zawsze mogę sięgnąć i mieć pewność, że nie powiedzą mi, że nie mają czasu na spacer boso po śniegu bo wychodzą z kolegami na piwo.
|
|
 |
znasz ten smak ? to życie, elo.
|
|
 |
kanibalizm miłosny, wersja light...
|
|
 |
Boże. Ja go kocham. Amen.
|
|
 |
love letters written in lipstick ./
miłosne listy napisane szminką
|
|
 |
Żyj tak, jakby następnego dnia miałoby nie być,
a zobaczysz, że życie jest cudowne.
Tylko nie każdy chce tak żyć, prawda?
A to chęci i nadzieja dają najwięcej.
|
|
 |
Facet wchodzi do knajpy i widzi swojego kumpla, który siedzi przy barze mocno przygnębiony. Podchodzi więc do niego i pyta, w czym rzecz.
- Pamiętasz tę śliczną dziewczynę ode mnie z pracy, z którą chciałem się umówić, ale nie mogłem nawet do niej podejść, bo za każdym razem, kiedy ją widziałem, to mi stawał?
- No pamiętam.
- W końcu zebrałem się na odwagę i poprosiłem, żeby się ze mna umówiła. I ona się zgodziła.
- Super! To kiedy randka?
- Byliśmy umówieni dziś wieczorem. Ale bałem się, że znów mi stanie. Więc przykleiłem go sobie plastrem do nogi, żeby w razie czego nie było widać.
- No i dobrze! Gdzie problem?
- Poszedłem do niej, zadzwoniłem, a ona otworzyła w takiej cieniutkiej, przezroczystej sukience...
- No i...?!
- Kopnąłem ją w twarz...
|
|
 |
Nieustanna seria prób i błędów .
|
|
|
|