 |
z miłą chęcią się poświęcę i kupię Ci bilet na tego twojego pierdolonego marsa. w jedną stronę, oczywiście.
|
|
 |
nie żebym potrzebowała faceta, ale czasem się do czegoś przydają. do otwarcia słoika ogórków. przybicia gwoździa. ochrony przed potworami mieszkającymi pod łóżkiem. sprawdzania tętna ustającego ze strachu, podczas burzy. studzenia gorącego kakao, tylko po to, aby nie poparzyło naszych ust. pożyczania swojej bluzy, kiedy jest nam zbyt zimno. przynoszenia gorącej herbaty i opatulania ciepłym kocem, podczas przeziębienia. no i w ewentualnej konieczności - do kochania. ale to wszystko to tylko sporadyczne wyjątki, zdarzające się w radykalnych przypadkach.
|
|
 |
obudziła się. delikatnie unosząc powieki, odgarnęła włosy spadające na jej czoło. na biodrze poczuła jego dłoń. delikatnie ją zsunąwszy, wstała z łóżka. ubrała swoją czerwoną sukienkę. do jednej z dłoni wzięła torebkę. do drugiej zaś, swój stanik który wczorajszego wieczoru, niechybnie wylądował na podłodze. stanęła na drewnianej podłodze, która na jej niekorzyść zaskrzypiała. - gdzie się wybierasz? - spytał, otwierając oczy. - muszę już iść. trochę się zasiedziałam. - odpowiedziała, ubierając swoje szpilki. - zaliczyłaś, więc możesz spadać, co? - wy, faceci jakoś nie macie względem tego skrupułów - powiedziała. ciśnienie gwałtownie się jej podniosło. - wcale nie jesteście od nas lepsze. gracie tak samo nie fair jak my. - powiedział, siadając nago na brzegu łóżka.- różnica jest taka, że wy nie potraficie płakać. wy nie musicie dopierać ubrań, zalanych czarnymi łzami. nie cierpicie z powodu nieprzespanych nocy. macie w tym wypadku przewagę. my mamy prawo do wykorzystywania.
|
|
 |
jeżeli choć przez chwilę, Twoją podświadomość przebiegła myśl wątpiąca w to czy go kochasz, oznacza to, że Twoje serce przestało bić niemal synchronicznie względem jego serca. czas wtedy spakować swoje rzeczy i się pożegnać. zdecydowanie lepiej, zrobić to szybko i bezboleśnie niż karmić złudzeniami, a później błagać, żeby przestał łkać jak mały szczeniak, kiedy powiesz że odchodzisz.
|
|
 |
przed kolegami, będziesz łgał, że nie byłam dojrzała na poważny związek. że to Ty nie chciałeś mi dać szansy, a nie na odwrót. przecież Twoje wybujałe ego, które niechcący nadgryzłam nie mogłoby ucierpieć. ale nie ważne. grunt, że my wiemy jak było. że Ty masz pełną świadomość, że to ja Cię zlałam, jak kubek zielonej herbaty do umywalki.
|
|
 |
to nie jest tak, że jestem zbyt wybredna czy czekam na księcia na białym rumaku. ja zwyczajnie nie potrafię trwonić czasu na jakiś palantów, którym mózg zastępują bicepsy, a ich szacunek do kobiet mieści się w łyżeczce do herbaty.
|
|
 |
najbardziej bolą momenty, kiedy osoba która niegdyś przywiązywała Cię do łóżka, tylko z obawy przed tym że mu uciekniesz, dzisiaj kiedy przechodzi obok Ciebie na ulicy, a Ty nieudolnie się z nim witasz, zapomina Twojego imienia.
|
|
 |
wychodząc z sali po wf, popychałam się z kumplem. obok nas szedł typ, z którym ostatnio się nie odzywałam i moja kinga z jedną z lasek. kiedyś na ognisku pomiędzy nami coś było. wszyscy już o tym zapomnieliśmy, bo to było nieporozumienie. kiedy pod szatnią zaczął mnie łaskotać, wpadłam w drzwi i zaryłam o nie. koleś odwrócił się i wyskoczył do mojego kumpla ' pojebany jesteś?! uderzyła się przez Ciebie!' po czym sprzedał mu soczystego kopa. dziewczyny zrobiły wielkie oczy. jedna z nich rzuciła ' kocha Cię.' . a ja się delikatnie uśmiechnęłam. bo przecież my my jeździmy po sobie jak się da. / kszy
|
|
 |
uwielbiam perfumy mojego brata. przypominają mi Ciebie. / kszy
|
|
 |
znowu zaczęły się nasze 'inteligentne rozmowy na odległość'. pytając mnie o kartkówkę z niemca z dwóch ławek bliżej. nie łapałam o co chodzi i pytając 'ale jak to ? o co Ty pytasz?' w pewnym momencie przestałam.patrzałeś na mnie jakbym Ci coś obiecała. po jakimś czasie powiedziałeś 'ale maasz ładne oczka'. uśmiechnęłam się, a dziewczyny z przodu srały zazdrością, bo wiedzą,że one nigdy nie będą miały z Tobą takiego kontaktu. / kszy
|
|
 |
i nie pozwól na to żebyśmy się więcej pokłócili. nie próbuj mnie prowokować bardziej niż zwykle żebym się chamsko odezwała. nie rób mi tego, bo któregoś dnia mogę po prostu nie wytrzymać z tym wszystkim. to jak, umowa? / kszy
|
|
 |
to co, bijemy dalsze rekordy w nieodzywaniu się do siebie czy wymiękasz? / kszy
|
|
|
|