Niszczy swoje życie każdego dnia. Płuca papierosami, wątrobę alkoholem, mózg blantami, cerę podkładem, włosy prostownicą.. Tylko czasem przez myśl przechodzi jej, że w przyszłości może być wrakiem człowieka.
Wstaje. Idę do kuchni napić się wody. Ubieram się, maluję. Wychodzę z domu. Spotykam się z Nimi. Pijemy.. Wina. Piwa. Wódkę. W zależności od ilości funduszy.. Palimy. Blanty. Fajki. Wracam do domu. Kładę się spać. I tak codziennie.
Kiedyś... Szło się od czasu do czasu ze znajomymi na bibke. Wypiło się nie wiele, choć wtedy wydawało się że to dużo.. Dzisiaj.. melanże są codziennie. I to prawdziwe grube melanże. Tkwimy w tym coraz bardziej...
I za cholerę nie mogę ogarnąć, że już są wakacje.. Że z wieloma osobami widziałam się dzisiaj ostatni raz.. Że wiele przyjaźni wraz z zakończeniem gimnazjum zakończyło się bezpowrotnie.