Po strasznej kłótni kiedy na siebie krzyczeliśmy, Ty wyszedłeś nagle bez słowa. Zwinęłam się w kłębek przykryta prześcieradłem, leżałam i płakałam z bezsilności na ziemi. Po kilkunastu minutach wbiegłeś do domu mówiąc 'Proszę Kochanie Nestea na ochłodzenie emocji i Toffifee na osłodę życia.'
Nie ma co się zadręczać przez następne dwie godziny czy napisze czy nie, dobrze wiem - nie napisze. Chciałam tylko jednego jebanego sms'a, abym wiedziała, że o mnie myśli, że nic mu nie jest. Czy to tak wiele? Tak trudno jest mu pokazać, że zależy?