 |
wokół tylko cisza i moje wątpliwości,
czy na prawdę już przywykłem do jebanej samotności, nie wiem może dla mnie to jedyna droga,
bo uczucia w moim ciele zamarzają tak jak woda. chciałbym je rozpuścić i z Tobą uciec gdzieś, więc potrzebuje obok 36 i 6.
|
|
 |
sala jest pusta, trzymasz mnie za rękę, ale puszczam Twoją dłoń i nie złapię nigdy więcej
|
|
 |
a Ty co możesz powiedzieć, skoro dawno wyszło na jaw kto ciągle udawał, no a kto się kurwa starał?
|
|
 |
dzwonisz, znów nikt nie odbiera pewnie już mu nie zależy, pewnie znów poszedł na melanż. to boli wiem, ciągle martwi cię, że się nie pozbiera.. a może jednak? a może teraz?
|
|
 |
znów mijam Cię pod blokiem, Ty obcinasz mnie z okien, niszczyliśmy to sprawnie, ale wszystko ma być na mnie?
|
|
 |
a pisząc do Ciebie krzyczę 'przyjdź, uwolnij mnie'
|
|
 |
powiedz kumplom 'siema', zanim pójdą się jebać, urządź melanż zanim Twój ziom Cie sprzeda, może przypomną sobie albo spluną raz jeszcze, bo tu szczerość to dno i to najciemniejsze
|
|
 |
może nie wystarczę, ale będę tuż obok, prócz Ciebie nie ma mnie dla nikogo
|
|
 |
przyjaźń pomijam, miłość to chłam, przeliczana na ilość ran, ran, które zadam i ran, które mam
|
|
 |
odbić od tych, dla których nic nie znaczysz - nie zatęsknisz za nimi, spróbuj a zobaczysz
|
|
 |
nie od razu, ziomuś, nie od razu, nie od razu stopisz mego serca lód
|
|
 |
miałem kumpla chyba nawet przyjaciela, dziś gdy widzę jego pysk to centralnie chuj mnie strzela
|
|
|
|