 |
upiję się na wieczór, wyzeruję pamięć, rano na spokojnie pomyślę co dalej
|
|
 |
nie boję się jutra, kiedy patrzę na blizny, już nawet się nie wkurwiam, kiedy chcą mnie zniszczyć
|
|
 |
choć krył łzy, pisał wciąż do niej listy z więzienia,
że dla takich jak my nasz dom jest tam, gdzie nas nie ma
|
|
 |
są takie emocje silniejsze niż każdy żywioł, przychodzą gdy noc jest przynosząc wątpliwość
|
|
 |
odpycha nas w nas nawzajem to samo,
co nas przyciągało i to było za mało
|
|
 |
widzę w Twojej twarzy, ktoś Cię wcześniej mocno zranił,
i tak zanim się poznamy domyślamy się,
co to drugie ma na myśli przez ten pierwszy miesiąc
|
|
 |
nie mam serca się odwracać, nie mam czasu iść do tyłu,
zbyt często nic nie czuje, więc ból to mój azymut
|
|
 |
moje życie, moje sprawa, w tygodniu to praca w weekendy zabawa, idzie tak, kocham życie wariaty,
i piona za wspólne chwile i tematy!
|
|
 |
weź zajeb kreskę to przejdzie, a później to jakoś będzie
|
|
 |
|
skojarz mnie z towarem, który dziś w śmiertelnej dawce, wstrzyknę ci jak Ice Cube, dam ci buzi zanim zaśniesz.
|
|
 |
mimo tylu przeciwności przyjął jej serce bez kolejki.
|
|
 |
spuszczone głowy, puste spojrzenia i nie ma dokąd uciec, chyba że w ćpanie jarając grudę i dając w banie, tocząc jak skałę swoje marne życie dalej
|
|
|
|