 |
mam wyobraźnie, chodź zobaczymy horyzont, z dachu bloku, życie wokół jak telewizor. mogę tu tańczyć i deptać brak wiary w nas, gdy gra nam Vestax, a na nim rap starych lat
|
|
 |
tylko my i te emocje w nas samych
|
|
 |
na resztę brak słów pierdolony dług doświadczeń
|
|
 |
tysiące słów każde nic nie warte
|
|
 |
my kochamy widok mgły, rozmyty widok gubiący ostrość sny
|
|
 |
w jednym ręku kieliszek, w drugim pieprzony skręt
|
|
 |
słyszałem mordercę, to było samo zło. to nie była agresja. agresja jest dynamiczna jak crescendo w muzyce, zło jest nieruchome. chwilę potem była śmierć, zła śmierć
|
|
 |
i znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają
|
|
 |
a nie wystarczy słowo, by coś wiedzieć tu na pewno i nie wystarczy słowo, by powiedzieć jak jest teraz
|
|
 |
i tak jest u mnie, lepiej znacznie, naprawdę. po co mam ściemniać jak zawsze? rozumiesz? bo ja wciąż chyba nie, najwyraźniej, w kurwę
|
|
 |
żebyś dzieliła tą codzienność. nigdy nie chciałem zabijać, ale zabiorę cię w ciemność
|
|
 |
nalewam drugą szklankę, żeby nie była pusta jak pokój, moje serce i słowa w twoich ustach
|
|
|
|