Pare razy dziennie mówił, że kocha, że zawsze będzie, że nikt nie jest w stanie nas rozdzielić. 16 misięcy? Przeleciało w chuj szybko. Wszystkie kłótnie, rozstania, wszystkie dobre chwile, pamiętam do dzisiaj, to jak przez niego tyle płakałam, jak wyzywał mnie od Szmat, jak całował inną i to jak mu wybaczałam. Ciągle powtarzał że prawdziwa miłość przetrwa wszystko, że będziemy już zawsze razem. Pamiętam jak planowaliśmy wspólną przyszłość, jak przytulał, całował w czoło jak było źle. Też zajebałam pare razy, widziałam jak przez to płacze. Tylko jego uśmiech pchał mnie do przodu w tym pierdolonym świecie. A teraz ? Kazał mi zapomnieć, o tym co było, o tych wszystkich spędzonych razem dniach. O tym jak mnie bardzo kochał, przytulał, drażnił się, wkurwiał, pocieszał, o tym jak BYŁ. Poszło się jebać. Zaczeliśmy żyć na odpierdol nic nas nie interesowało, wszystko olewaliśmy. Czy go kocham ? Nie wiem , ale wiem że moje serce i tak należy do niego, choć już nie jesteśmy razem.
|