 |
Byłam dziś u Niego na meczu. Gdy Go zobaczyłam, w jednej chwili powróciły wszystkie wspomnienia z Nim związne. / zamknijryjcwaniaku
|
|
 |
jego ciepły oddech okalał mój kark , a dłonie sunęły po nagich plecach . leżałam na boku powoli zamykając oczy . przysunął się jak najbliżej mnie . czując jego gorące ciało , po całym ciele przeszły mnie przyjemne dreszcze . błądził dłonią po moim boku , brzuchu , piersiach , ramieniu . w końcu splótł nasze palce szepcząc jak najciszej : - kocham cię . - otworzyłam oczy zaciskając jego dłoń w swojej . - za co mnie kochasz. ? - przechyliłam możliwie głowę czekając na jego odpowiedź . - jesteś . to wystarczający powód. // unrealizable
|
|
 |
trzęsłam się z zimna, ręce były tak lodowate , że ich nie czułam. prawie umarłam ze szczęścia, gdy w końcu przekroczyłam próg mieszkania. nie minęło pieć minut, a już leżałam pod kołdrą i ciepłym kocem pośród swoich ulubionych siedmiu poduszek. było jakoś około szóstej rano. zamknęłam oczy i uśmiechałam się sama do siebie, bo myśli nie kierowały się już w Twoją stronę. chwilę potem usłyszałam dźwięk sms'a. wymacałam telefon leżący na biurku i mrużąc oczy odczytałam wiadomość - znowu dziwna, treść, znowu Ty, znowu nie wiemy co to za układ, znowu stajesz się zagadką i problemem, którego nie potrafię rozwiązać. odłożyłam telefon, kasując smsa i zamykając oczy próbowałam zasnąć. i w tym momencie powinny być ironiczne gratulacje dla Ciebie - znowu zabrałeś mi sen.
|
|
 |
siedziała nad jego grobem. łzy wylewały się strumieniami, rozmazując staranny makijaż. ubrana w letnią sukienkę, którą on tak bardzo lubił. jeszcze tak nie dawno siadała mu na kolanach, przytulała i spędzała wolny czas w jego towarzystwie. a dziś pozostała pamięć o nim, zdjęcie w ramce na biurku i jego telefon w jej dłoniach. dzień który próbuje wymazać z pamięci był najgorszy w jej życiu. dla każdego taki by był. bo w końcu jak można nazwać dzień stracenia bliskiej osoby przez nieszczęśliwy wypadek. // unrealizable
|
|
 |
- co Ty kurwa zrobiłaś?! - krzyknął, trzymając się za spoliczkowany policzek. - ja ... przepraszam, to pod wpływem emocji. - powiedziała chwiejącym się głosem. - pod wpływem emocji?! to popatrz co ja potrafię robić pod wpływem emocji! - wykrzyczał, zaczynając rzucać wszystkim co wpadło mu w ręce. na dywanie kawałki porcelany, rozbitego wazonu jej babci. na ścianie plamy od czerwonego wina, którego butelką rzucił o biały tynk. - przesadziłaś. - powiedział, opadając z sił. - przesadą było wypowiedzenie tych dwóch pierdolonych słów w Twoim kierunku po raz pierwszy. - powiedziała, po czym ponownie go spoliczkowała. - dziękuję, że właśnie mi to uświadomiłeś, kochanie. - dodała, nachylając się nad jego uchem po czym delikatnie musnęła wargami jego kark i wyszła.
|
|
 |
traktował ją jak dziecko. skrupulatnie zapinał kurtkę, kiedy tylko zrywał się wiatr. starł ze ściereczką w ręku, za każdym razem kiedy coś jadła, pedantycznie ją przy tym karmiąc. kęs po kęsie. głaskał po głowie jak kilkuletnią dziewczynkę, nazywając swoją 'maleńką'. jego nadopiekuńczość, troskliwość i ta czasem nad wyraz przesadna czułość pozwalała jej się poczuć jak za czasów dzieciństwa. był jej osobistym wehikułem czasu.
|
|
 |
czasami mam ochotę odgryźć Ci wargi, kiedy jestem do cna podsycona euforią na widok Twojego uśmiechu. odgryźć i triumfalnie schrupać.
|
|
 |
w końcu znajdujesz osobę z którą możesz wszystko. z którą uwielbiasz wszystko, począwszy od robienia kanapek poprzez rozmawianie, skończywszy na uprawianiu miłości. osobę przy której nawet najbardziej prymitywna czynność jak spacer w deszczu potrafi być czymś niezwykłym, czymś niecodziennym. każdy z nas czeka na osobę, dzięki której poranne wstawanie z łóżka będzie miało sens. kiedy już ją znajdziemy, nie pozwólmy sobie jej odebrać. szarpmy się z losem, walczymy z przeznaczeniem, ale nie pozwólmy pozbawić się szczęścia.
|
|
 |
całe google przewróciłam do góry nogami. ale i tak nie znalazłam odpowiedzi na pytanie, co się z nami stało.
|
|
|
|