 |
A więc chodź, najeb się ze mną. / slonbogiem
|
|
 |
"Narodziłem się po to żeby dzieci psuć.."
|
|
 |
ludzie, cholerni egoiści dążący jedynie to zaspokojenia własnych potrzeb, czerpania osobistych korzyści. jesteśmy wszyscy dla siebie tylko zabawkami. ten świat jest zepsuty, my jesteśmy zepsuci, a nasze serca powoli kończą proces fermentacji. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
I miałam dość już tej nicości, tych wszystkich pustych gestów bez uczuć i tego, że znów kończyłam w ramionach nic dla mnie nie znaczącej osoby, bo przecież Cie nie było. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Mijam ulice, po których razem kroczyliśmy, kamienice, które wspólnie mijaliśmy, miejsca, w których byliśmy, jakąś kawiarnię, sklep, ławkę i nie ma nas tam i może już nie będzie. Fakt, to smutne, blado uśmiecham się do wspomnień, życie.. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Chłodny listopad, gorąca czekolada ogrzewająca moje dłonie, miejsce gdzieś w pobliskiej kawiarni, tysiąc nieuporządkowanych myśli w głowie i nagle za szybą zjawiasz się Ty, po długim czasie Cie widzę. Z oddali obserwuję Twoją sylwetkę, sposób w jaki się poruszasz, ten uśmiech, to spojrzenie, wszystko takie samo. Ale moje serce jest spokojne, nie wyrywa się, nie usiłuje opuścić ciała i biec za Tobą jak zazwyczaj, nie, ono bije nadal swoich stonowanym rytmem. Znikasz z zasięgu mojego wzroku i wciąż Cie nie ma, już po wszystkim, przywykłam. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
upadłam, uderzyłam się mocno w głowę, po czym wstałam, zatopiłam się w jakiś ramionach, w tak obcych ramionach, tak bardzo nie Twoich i tamte usta nie były Twoje i dłonie też niewłaściwe, wyszłam na balkon, kolejny papieros spalany pospiesznie, zupełnie jakbym spieszyła się na spotkanie z Tobą, ale po co, skoro Cie już nie było. procenty szumiące w głowie, ogłuszająca muzyka, niestabilne kroki, zgon emocjonalny. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Dziękuję za każdy uśmiech, za każde poruszenie mojego serca. Dziękuję za bezpieczne ramiona, za każdy szept. Dziękuję za kocham, za JEGO w każdej postaci. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Nie zdążyłeś mnie tak naprawdę poznać mimo tego czasu i tych wszystkich rozmów odbytych przy robieniu kolacji, w łóżku czy pod prysznicem. Nie wiesz, co tkwi głęboko we mnie, nie znasz tej pieprzonej cząstki która ocieka dumą i która nigdy nie pozwala mi się poddawać, przepraszać, uginać się, otwierać komuś drzwi do mojego życia, kiedy już raz z niego wyszedł. Nie przedstawiłam Ci jej, bo nie zaryzykowałbyś. Nie masz świadomości jej istnienia i tym samym nie rozumiesz mojego zachowania. Dla Ciebie po prostu wracam, po prostu Cię kocham, po prostu mi Ciebie brakuje. Nie widzisz jak desperacko wyciągam ręce, jak dławię się płaczem i jak bardzo chcę porozmawiać, przytulić się, poukładać całą tą rozsypankę czego nie daję rady wykonać sama. Dla Ciebie jest tylko nasze lepsze samopoczucie po dobrym seksie, który nie musi mieć żadnego rozwinięcia. Nie ma wspólnego ciągu dalszego. Zakładamy ubrania i żegnamy się. Ty znów się uśmiechasz. Ja kolejny raz przybliżam się do dna.
|
|
|
|