 |
All I wanna stay with you. We've got right now so take me up now !
|
|
 |
Uwielbiam kiedy z błyskiem w oku i uśmiechem na twarzy pyta czy zostanę jego żoną. Gdy leżąc w nocy wtuleni w siebie snujemy "dzikie" plany na przyszłość. Tysiąc pomysłów na minutę, że chyba oboje nie zdajemy sobie sprawy z tego, że na realizację zabraknie nam życia. Uwielbiam kiedy całuje delikatnie w czoło ciesząc się z tego, że jestem obok. Kocha mnie. Skąd to wiem? Jest zawsze. Troszczy się, wytrzymuje moje nieogarnięte humory i złośliwości kierowane w jego stronę. Gotuje ze mną, zasypia przy mnie i budzi się. Jest jak dobry duch, anioł stróż, który jednoczy się z każdym bólem chcąc jak najwięcej wziąć go na siebie. Kocham go. Najmocniej na świecie i akceptuję go całego nawet z tymi wadami, które pokochałam równie mocno jak zalety. Jest M Ó J. Nie oddam Go. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
DZIESIĘĆ MIESIĘCY BEZGRANICZNEGO SZCZĘŚCIA. ♥
|
|
 |
Część 2: Destrukcyjny wpływ powietrza przyczynia się do szerzenia pesymizmu. Posłuchaj, czasem nadal brakuje mi ciepła Twoich rąk, zwłaszcza teraz, jesienią, kiedy wszystko dookoła jest tak cholernie chłodne, łącznie ze spojrzeniami ludzi w moją stronę. Wyciągam rękę w Twoim kierunku, ale jej nie chwytasz, w sumie nie dziwię się... Nie mam Ci nic do zaoferowania oprócz lekko wyniszczonego serca, wiecznego smutku w oczach i duszy ulegającej stopniowemu procesowi fermentracji. Nie marnuj już swojego czasu na mnie, nie patrz w moją stronę, żebym nie mogła nawet przez chwilę ogrzać się iskierką z Twoich oczu. Nie dawaj mi ciepła, jeśli masz mi je za chwilę odebrać. Nasze dłonie już i tak do siebie nie pasują, prawda? Proszę przytaknij, inaczej znowu będę chciała to sprawdzić, a przecież nie mogę. | nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Część 1: Chłód tego poranka oszronił nasze powieki tak, że miały trudności z uniesieniem się. Myślami byliśmy przy czymś odległym i chyba nie do końca określonym. Wsłuchiwaliśmy się w deszcz wystukujący pewien rytm o szybę, rytm, który brzmiał jak melodia nicości. Otrzepaliśmy się z resztek wspomnień snów i nieudolnie usiłowaliśmy wstać. Drżące, blade nogi bezwładnie stawiały kroki po podłodze. Fizyczna gotowość do wyjścia i psychiczny letarg. Nostalgiczne powietrze muska nasze alabastrowe skóry, a wiatr szumi w ten dziwny, nieco przerażający sposób. Melancholia powplatała się gdzieś między gałęzie drzew, z których co jakiś czas spadają liście.. Jesień. Nic nie działa tak nastrajająco jak jesień. Smutek wpisany w życiorys przez 1/4 roku. Mijamy się nawzajem, otuleni szalami powszechnego przygnębienia. Nasze dusze upadają jak te liście z drzew, nasze serca powoli zamarzają przygotowując się do zimy i otrzepując się z resztek letnich wspomnień. | nieogarniamciebejbe
|
|
 |
(...) Ukryjmy ślady tej zbrodni, szybko, błagam.
Zabiliśmy miłość, nie zostanie nam to wybaczone i dobrze, do kochania już się nie nadam. | nieogarniamciebejbe
|
|
 |
(...) Poplamisz moje serce krwią znowu może, ale nie powiem wtedy, że żałuję.
Ślady rozpaczy zatrę po raz ostatni, wypiorę, koszulę Ci wyprasuję.
I nic nie zostanie, nikt się nie dowie, że znowu nam nie wyszło.
Naprawdę nikomu nie powiem, ale spróbujmy ponownie, to wszystko. (...) | nieogarniamciebejbe
|
|
 |
(...) Najlepiej zachowana estetyka to ta, gdy tusz układa się w równe smugi na twarzy
Łyżeczka od herbaty wydaję się taką ciekawą rzeczą
Zwłaszcza, gdy obserwujemy ją pod różnymi kątami i w różnym świetle przez godzinę
Mogłabym nawet stwierdzić, że jest ciekawsza niż ten martwy punkt na suficie
Naprawdę
Wszystko pachnie przeszłością
A przecież kupiłam odświeżacz powietrza
Nie działa najwidoczniej
Trzeba wyzbyć się monopolu na łzy
Jutro trzeba wstać
Znowu... (...) | nieogarniamciebejbe
|
|
 |
Kolejny monotonny wieczór. Stos zniszczonych kartek pergaminu oświetlających przez pobladłe światło jarzeniówki pokrywa moje biurko. Spierzchnięta warga drży nierównomiernie wypuszczając powietrze z ust. Oczy zlane już strumieniem łez konają błagając o sen, a ja nadal kartkuje dawne wpisy z pamiętnika. Pojawia się w nich słowo - imię, Twoje imię. Mimowolnie poruszam wolną dłonią wylewając na kartki mokre od łez plamę czerwonego wina. Besztam siebie. Przeklinam samą siebie w duchu jak mogłam być taka naiwna. Tak głupia, tak łatwowierna. Jak tak mogę? W końcu to Ciebie powinnam jebać do białego świtu za tak perfekcyjne spierdolenie mi życia. Jednak nie, nie potrafię. Blokujesz mnie. Choć Cię tu nie ma niszczysz mnie.Zabierasz mi nadzieję na lepsze jutro. / slonbogiem
|
|
|
|