 |
Stań przede mną i powiedz mi, że nic nie znaczę. Zbluzgaj mnie, pokaż mi jak bardzo Cię zraniłam. Chcę widzieć Twój gniew. Mimo tego, co mówisz, ja sądzę, że potrafisz się na mnie gniewać. Patrz na mnie tymi przećpanymi oczami i oskarżaj, że to moja wina, to jak teraz wyglądasz i jak się czujesz. Mów mi o tym jak cudowną kobietę masz teraz przy sobie, ale powiedz mi to jedno jedyne - nie kocham Cię. Nic nie znaczysz. Powiedz mi, że już wyrzuciłeś mnie ze swojego serca i z chęcią pozbędziesz się mnie również z życia. Proszę, dopóki nie posypię się do końca...
|
|
 |
Gdybyś tego nie powiedział, oddychałoby mi się ciężej. Gdybyś tego nie powiedział może mogłabym ruszyć jakkolwiek na przód i wbić sobie do głowy, że my to zamknięty rozdział - w żaden sposób nie jesteśmy dla siebie, nie mogę Cię kochać, bo Ty nie czujesz tego samego, nic znaczymy dla siebie nic ponad koleżeńską normę. Ale powiedziałeś, nie mógłbyś tego nie powiedzieć... że jesteś, że mogę na Ciebie liczyć zawsze, co ja także Ci obiecałam. Szeroko pojęte są te nasze przyrzeczenia, gdy właściwie nie wiadomo, kto kogo bardziej potrzebuje, wykorzystuje i kogo samokontrola przez kolejnymi pocałunkami jest słabsza.
|
|
 |
Nie powiem Ci, że żałuję. Nie, bo mam swoje przekonania, swoje powody i przede wszystkim dumę, które mi to uniemożliwiają. Powiem tylko, że jest mi z tym ciężko. Trudno nie odezwać się do Ciebie, żyć na co dzień bez perspektywy Twoich ramion chociażby nazajutrz czy za kilka dni. Ze świadomością, że to, co jest teraz nie ma żadnej reguły, że te obietnice a propos bycia i wspierania się, nie równają się tak ulubionej przeze mnie bliskości Twojego ciała. Wchodzę w jutro z myślą, że choć zawsze będziemy mogli pójść gdzieś, schlać się, porozmawiać, podnieść na duchu to już więcej nie skomentuję zapachu Twoich perfum i nie przygryzę Twoich warg.
|
|
 |
Nie mogę być o Ciebie zazdrosna. Nie mogę zastanawiać się czy zarywasz właśnie jakąś pannę na tej vixie, bo masz do tego pełne prawo. Nie może mnie rozwalać od tego od środka, dosłownie, do utraty oddechu. To nie może i nie powinno boleć, bo to ja z Ciebie zrezygnowałam.
|
|
 |
zabawne, moje niewypowiedziane obietnice i uczucia okazały się dużo trwalsze niż Twoje, o których przecież zapewniałeś mnie codziennie./destino
|
|
 |
a teraz, gdy jest mi tak cholernie źle, znów chce tylko jego. brakuje mi tego, jak za każdym razem gdy nie potrafiłam sobie z czymś poradzić, on zamykał mnie w mocnym uścisku i czekał aż się nie uspokoję. wydawał się wtedy tak idealny./destino
|
|
 |
a taki wieczór jak ten, znów przypomina mi o nim. jak wtedy, gdy wybiegłam za nim wiedząc, że jest wściekły, bo po raz kolejny musiał bronić mnie przed tamtym dupkiem, którego do niedawna miałam za przyjaciela. podeszłam nieśmiało pytając tylko, czy jest okej, a on po chwili milczenia, która wydawała się wiecznością, podniósł głowę i powoli podszedł, szybkim ruchem rozpiął mi kurtkę, przyciągnął do siebie i mocno przytulił. wdychał zapach mojej skóry, włosów. w końcu wziął mnie na ręce, pokonując dzielące nas centymetry i długo, mocno całował. wiecie, lubiłam być jego lekarstwem na całe zło../destino
|
|
 |
a gdy stanęła przed wyborem, długoletni przyjaciel kontra dopiero co poznany chłopak, bez wahania wkroczyła między nich i wzięła za rękę tego, który jeszcze wczoraj był dla niej obcy. inni powiedzieliby, że oszalała, okazała się suką, która zostawiła przyjaciela. a ona? ona po prostu się zakochała, a ten chłopak w ciągu kilku godzin stał się całym jej światem./destino
|
|
 |
wizja odpoczęcia od Ciebie przez 2 miesiące wydaje się najlepszym odwykiem./desitno
|
|
 |
a gdy we wrześniu po raz kolejny na mój widok odwrócisz głowę w drugą stronę i udasz, że mnie nie znasz. ja zareaguję obojętnym uśmiechem, który powie Ci tylko:'dzień dobry, suka wróciła.' bo wiesz, dzięki Tobie nauczyłam się, że nie warto mieć uczucia./destino
|
|
|
|