 |
jestem tu po to by narzekać, a ty, by mnie pocieszać. ogarnij.
|
|
 |
idę z tyłu parady dzikiego pędu ludzi, we współczesnym świecie.
|
|
 |
na każdym kroku autodestrukcja. ludzie czerpiący pomoc z każdej cechy dobrej strony mojego charakteru. takie tam trudne życie. niszczeję z każdym dniem.
|
|
 |
chcę znowu uciec, ale tym razem już cię nie zawołam.
|
|
 |
nie sap więcej, że "zależało".
|
|
 |
no popatrz, a mieliśmy cały świat u stóp.
|
|
 |
zrywam z ciebie każdy kawałek, by choć na chwile poczuć szczęście przy sobie.
|
|
 |
wiesz, tak naprawdę powinnam uciec po tygodniu, gdy zorientowałam się, że z Twoimi starymi będą kłopoty, a dla Ciebie i tak będą ważniejsi kumple i zielone. większość dziewczyn, która rozgryzłaby Cię tak szybko jak ja, zwiałaby. mimo wad nadal trwam przy Twoim boku, staram się pokonać nawet największe przeszkody. zostałam gdy mnie zdradziłeś. wybaczyłam Ci każde wyzwisko, które tak raniło moją poharataną duszę. i wiesz co, nie żałuję, bo dajesz mi ciepło, którego nigdy wcześniej nie otrzymałam, rękaw bluzy do wypłakania i miłość, o której zawsze marzyłam.
|
|
 |
inni powtarzają nam, że pasujemy do siebie, chociaż jesteśmy zupełnie inni. jego spokój, z moim wiecznym poddenerwowaniem, jego reggae, z moim rapem, jego lufka, mój kieliszek, jego kumple, moja samotność, jego Kotku, moje Skarbie, jego pełne wargi, z moją mniejszą górną od dolnej. przeciwieństwa totalne. wyglądamy jak brat i siostra, lecz to nie znaczy, że jara nas to samo, czy mamy podobne charaktery. najważniejsze jest to, iż rozumiemy się bez słów i kochamy się ponad wszystko.
|
|
|
|