 |
Chyba to prawda, że żeby było dobrze, najpierw musi być cholernie źle.
|
|
 |
Czas zacząć żyć życiem, nie nim. Może to własnie czas by zapomnieć. Zniszczyć w sobie wszystkie wspomnienia związane z nim, które pomimo upływu czasu nadal mnie ranią. Wymazać z głowy wszystkie jego słowa, kłamstwa, gesty, najpiękniejsze wspomnienia, uściski i pocałunki. Pozbyć się widocznych śladów jego obecności, która jest już przeszłością. / j.
|
|
 |
Wiesz, pomimo tego że dalej jesteś dla mnie ważny, nie chce wielkich powrotów. Nie chce zacząć tego wszystkiego od początku, przeżywać tego samego. Nie chce znów za tobą cholernie tęsknić, nie chce wylewać morza łez przez twoje słowa. NIE CHCE. Dla mnie jest to skończone, razem z toba i nie obchodzi mnie fakt, że było między nami to coś o czym ciężko mi zapomnieć. Nie chce słyszeć, że się zmieniłeś, że tęsknisz. Nie wracaj, nie rań mnie. Bądź szczęśliwy, ale już beze mnie.. / j.
|
|
 |
I kiedy usłyszałam twój ciepły głos w telefonie, zatęskniłam. Zabrakło mi tej czułości, którą kiedyś mnie darzyłeś, chciałam cofnąć się kilka miesięcy wstecz. Ale doszło do mnie, że te granie czułego zawsze ci wychodziło, tylko szkoda że na pokaz. / j.
|
|
 |
Bywa tak, że kochamy zbyt mocno, że to co czujemy, zamiast uskrzydlać, zwyczajnie nas uśmierca. Pusta otchłań. Tkwimy w czymś, nie będąc do końca pewnym niczego. Poranki stają się szare i monotonne, a noce tak bolesne, jak nigdy wcześniej. Marne szczegóły, szczęście zbite na milion kawałków, pozorne marzenia przestają napędzać bieg, nagle jakby upadasz. Spadasz wciąż w dół, nie potrafisz już inaczej, nie potrafisz zrobić już nic, bo bez choćby jednego sensu dla serca, granice końca stają się coraz bliższe. / Endoftime.
|
|
 |
Stała zakrwawiona na środku szpitalnego korytarza. Rozłożone w bezradności dłonie, mokre od deszczu włosy i łzy na twarzy. Podszedł do niej policjant i złapał ją za ramiona. Trzęsła się niesamowicie. Dotknęła dłonią ust, brudząc się przy tym krwią. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem i czekał. Stali tak jakieś trzy minuty, aż w końcu dziewczyna się odezwała. Mówiła bez ładu i składu. 'Strzelił. Dostał w klatkę. Strzelił do niego. Do braciszka. Mojego braciszka. On upadł i bardzo się...Miał dreszcze. Mówił, że mu zimno. Leciała krew. Dużo krwi. A później ktoś przyjechał i odciągnął mnie. Nie zdążyłam powiedzieć mu, jak bardzo go kocham. I jestem tutaj. Ja nie wiem gdzie iść. Nie wiem co mam robić.' Szeptała, zsuwając się na podłogę. Łkała głośno, później coraz ciszej i ciszej, aż całkiem umilkła, zatapiając wzrok w zakrwawionych dłoniach. 'Oni przyszli. Lekarze. Powiedzieli, że nie żyje. Tak o. Po prostu. Nie żyje.' Krzyk rozdzierał jej gardło.
|
|
 |
sentymentalne sranie w banie mnie nie interesuje. potrzebuję miłości.
|
|
 |
kobieta wybaczy Ci wszystko oprócz tego, że jej nie kochasz.
|
|
 |
zło ma setki imion, pomyśl jak często przybiera Twoje.
|
|
 |
Zaliczam glebę, wstaję, idę przed siebie.
|
|
 |
nie, ja nie będę ani czekała ani żyła wiecznie.
|
|
 |
Więc patrz , bo właśnie idę dać sobie radę.
|
|
|
|