 |
Rozpaczliwie pragnę się z Tobą zobaczyć. Na razie nie mogę się z tym uporać. Z tym oczekiwaniem i z tym napięciem, a najbardziej z tymi atakami czułości. Czy można mieć ataki czułości?
|
|
 |
|
To smutne, cholernie smutne. Myślimy, że nareszcie znaleźliśmy osobę, przy której nie musimy udawać. Że komuś na nas zależy. Że jesteśmy dla kogoś ważni. Że w czyichś oczach w końcu coś znaczymy. To śmieszne. Śmieszne jak szybko zaczynamy w to wierzyć. Jak szybko zaczynamy ufać. I jak potem cierpimy, bo okazało się, że to jednak znowu była pomyłka. Że pojawił się ktoś nowy i znowu zeszliśmy na dalszy plan. Znowu jesteśmy jedynie cieniami. Tą drugą opcją. Zabawne jest też to, że za każdym razem kończymy sami, że za każdym razem cali zapłakani wracamy do swoich pokoi i po raz kolejny zamykamy się na świat, zamykamy się w sobie i cichutko umieramy, powolutku rozpadając się na coraz mniejsze kawałeczki.
|
|
 |
|
Wieczór.. On najbardziej przypomina ludziom o samotności.
|
|
 |
miało już nic nie znaczyć, nie boleć, nie wracać, nie uwierać, ale wciąż kuje, wciąż wraca, wciąż uwiera. nie tak mocno jak kiedyś, ale nadal, w jakimś stopniu. wciąż jest obecne. a przecież nie chce tak, nie pragnę, wyrzekam się, zapominam i staram z całych sił, by to wyrzucić, zdeptać, zniszczyć, tak jak to zniszczyło mnie kiedyś. i niby udaje się, niby jest lżej, ale wciąż przeszkadza, wciąż nie jest takie jakie powinno, wciąż czegoś temu brakuje, wciąż nie jest zbyt mało ważne. / niechcechciec
|
|
 |
|
Boże, wybacz mi, ale nie kocham go. Oszukuję go, oszukuję siebie. Tworzę złudne wizje uczucia, którego tak naprawdę nigdy nie było. Boże, wstyd mi, bo ranię go tak mocno jak mnie kiedyś. Nie jestem z siebie dumna, nie, nie. Żałuję, że zaczęłam, żałuję, że nie potrafię skończyć. Głupio zrobiłam pojawiając się na jego drodze i teraz? Poszłabym w inną stronę.Wybacz mi, Boże. Wybacz mi, że okazało się, że nie mam serca. Że umarłam za życia, że nie doceniłam. Wybacz mi, ale prawda jest taka, że nie pokocham go nigdy./esperer
|
|
 |
tęsknotę za Tobą zapijam kawą
|
|
 |
Jest ból, który Cię rozerwie na strzępy, na miliony kawałków. Ból tak silny, że Cię złamie. Nie uchronisz się, nie można być wciąż czujnym. W końcu się na kogoś otworzysz, oddasz mu siebie, oddasz mu swoje serce, cytując wszystkie romantyczne pieprzenia o uczuciach, jakie żywisz. Oddasz mu siebie, a on Cię zniszczy. Ten ból jest najgorszym, jakiego doświadczysz, ale to jeszcze nie koniec. Późnej będzie cisza, również bolesna. Przeniknie do Twojego umysłu i będzie podsycać rodzące się negatywne emocje, a te będą zjadały Twoje nadzieje, marzenia, wyobrażenia, ideały i uczucia, aż przestanie Ci na czymkolwiek zależeć, wszystko wokół będzie niczym.
|
|
 |
Posłuchaj, powiem to w ten sposób - dla mnie jesteś numerem jeden, a numer dwa nawet nie istnieje.
|
|
|
|