 |
A ona szukała na próżno jego spojrzeń:|
|
|
 |
Co ja zrobiłam, że ty zraniłeś mnie?
|
|
 |
Tylko ty potrafisz wywołać we mnie tyle śmiechu!
|
|
 |
inna od innych... nie kochana lecz kochająca!
|
|
 |
bo ona miała nadzieje, wierzyła, chciała, kochała, lecz nic z tego nie wyszło.
|
|
 |
Ojojoj. Fajnie dzis wiem że to tylko sen.!;(
|
|
 |
Ona i inni składali mu życzenia , każdy życzył mu zdrowia, szczęścia albo wszystkiego najlepszego, kiedy nadeszła jej kolej wypowiedziała dwa słowa " spełnienia marzeń" i odeszła, chciała być jego marzeniem. A on wziął ją za wariatkę.
|
|
 |
miłość jest wtedy, gdy zalejesz swoje ulubione płatki sokiem pomarańczowym zamiast mlekiem. obsesja jest wtedy, gdy zjesz te płatki w ogóle tego nie zauważając.
|
|
 |
[cz.1]krzywdził ją. każdego dnia podnosił bez skrupułów rękę na jej drobne ciało. - przestań, proszę! - krzyczała, zakrywając się dłońmi. wylewał swoje emocje. te gardzące im od środka. na niej. potrafił uderzyć ją bez najmniejszego powodu. rankami, budził ją pocałunkiem udając, że nic się nie stało. nie narzekała. w końcu miała kogoś, kto chciał budzić się każdego dnia, właśnie koło jej boku. kochała go. miłość zalewała jej oczy, tym samym je zamykając na krzywdę jaką jej wyrządzał.
|
|
 |
[cz.2]jednak nadszedł dzień, kiedy zwyczajnie przesadził. zaczął się z nią szamotać. kiedy upadła na podłogę, zaczął zadawać jej kolejne ciosy. - proszę! błagam! - krzyczała z nadzieją, że ktoś ją usłyszy i przybędzie jej na pomoc. ale nie. leżała w kałuży krwi, a oprawca klęczał obok niej napawając się jej widokiem. nawet nie przyszło mi przez myśl, aby jej pomoc. zapalił papierosa i bezdusznie wyszedł, trzaskając drzwiami. bez sił podniosła się z podłogi. jej brzoskwiniowa bluzka była umazana krwią. z trudnością łapała oddech. wyszła z mieszkania. boso, szła przez ulicę, trzymając się za zakrwawioną klatkę piersiową.
|
|
|
|