 |
słuchać rapu i nie wyciągać z niego wniosków to tak jak palić papierosy i się nie zaciągać.
|
|
 |
każdy umie powiedzieć, że mu zależy. mało kto umie pokazać../fuckit
|
|
 |
Tak, wiem Kochanie, że to koniec. Coraz bardziej oddalamy się od siebie i wiem, że nie będzie juz tak jak dawniej. Zamiast z dnia na dzień być coraz bardziej szczęśliwą...czuje coraz większą pustkę. Ty też to czujesz..to, że stajemy się sobie obcy, ale wiem Kochanie, że trudno się do tego przyznać..powiedzieć wprost. Wtedy będzie trzeba się pożegnać i każde pójdzie w swoja stronę, ale wiesz, że tak musi być- najwidoczniej nie byliśmy sobie pisani.
|
|
 |
spóźniałam się, myliłam słowa w swoich kwestiach, opuszczałam próby, wybuchałam śmiechem w środku generalnej próby. wywalili mnie; zwyczajnie biorąc za ramiona wyprowadzili na zewnątrz. gdy mój los, jakby przesądzony, wtedy, pod gmachem teatru, wygasał - wybiegł z budynku. księżyc błyszczał w Jego oczach, kiedy cieszył się, jak dziecko szepcząc, iż w końcu Jego słowa odnalazły sens. - bez Ciebie każda moja rola umiera, nie może istnieć, gnije. jak zatem mam żyć bez Ciebie? jak oddychać...?
|
|
 |
Ostatkiem sił wbiegł na ósme piętro starej praskiej kamienicy, ciężarem całego ciała wyrwał ze spróchniałego zawiasu czarne drzwi ze słabym zamkiem i skierował się ku najmniejszemu z pokoi. Widok jaki stanął przed jego oczyma pokonał najśmielsze wizje. Katherine stała na samym środku ciasnego, zagraconego pomieszczenia w którym panował ohydny zaduch. Stała ślepo wgapiając się w sufit, wypowiadając szeptem słowa, które rozumiała tylko ona, które brzmiały niczym zaklęcie w nieznanym języku. Przy skroni trzymała lufę, broń była odbezpieczona. Już tylko sekundy dzieliły ją od przejścia na tę drugą, być może lepszą stronę. Z amoku wyrwał ją krzyk Josha - Nieee! … Nie zdążył. W mgnieniu oka wszystko co ich otaczało zalało się świeżą krwią, a dotąd stara i brudna ściana pokryta została tapetą z jej mózgu. W powietrzu było czuć teraz już wyłącznie zapach śmierci
|
|
 |
Pachniał papierosami i piwem połączonym z zapachem perfum,które dawały niesamowity zapach.Poczułam go tuż za sobą,po czym Jego usta wbiły się w mój kark.Niesamowite uczucie przepełnione nieziemską,ale i bezczelną namiętnością-Czemu unikasz mnie cały wieczór?-spytał krążąc po mojej nagiej szyi.Miał rację.Unikałam go ze strachu,że go pokocham,że przywiążę sie do niego zbyt mocno,że pragnienie Jego ciała zastapie miłością do Niego całego.Wiedziałam,ze to nie potrwa długo,bo przecież kocha inną,bo od samego początku wiedziałam,że ta znajomość nie ma przyszłości.Miałam rację.Od tygodnia znów tworzą szczęśliwą parę.Nie pisze,nie dzwoni,unika spotkań ze mną.Mimo to nie żałuję czasu z Nim spędzonego.Potrzebowałąm dotyku,pocałunku czy ciepłego słowa.Jednak polubiłam go zbyt mocno.Zbyt mocno,by w tydzień o nim zapomnieć i pogodzić sie z myślą,że kocha ja na tyle mocno,że nie może poświęcic mi chwili.Osobiście sądzę,że to nie miłość,to durne przywiązanie,które jest między nimi.. || pozorna
|
|
 |
W blasku świec, spoglądając na spływające po szybach krople deszczu, siedzę nad kartką papieru i myślę o Tobie. W jednej chwili cała zapełniła się tysiącem słów, tysiącem myśli, wspomnień, uczuć, emocji wprost przelanych na papier, przelanych wprost z serca. W jednej sekundzie każda pojedyncza myśl materializuje się i pozostaje wieczna. Nie jest już ulotnym elementem, o którym za chwilę nie będę już pamiętać. Jest teraz wieczna.
|
|
 |
[cz.1] kochanie moje najcudowniejszy, mężczyzno mojego życia. pewnie w niektórych momentach uznasz, że się powtarzam, ale mało istotne. będę Ci jak mantrę w kółko wałkować o tym jaki jesteś dla ważny. o tym jak bardzo Cię kocham. zanim Cię poznałam miałam wiele marzeń, celów ambicji. mam je nadal. jednak pojawiając się, zmiotłeś je na dalszy plan. bo teraz to Ty jesteś moim największym marzeniem. życie z Tobą nim jest. moim celem jest nasze wspólne życie przepelnione do cna miłością, bezgranicznym zaufaniem no i dzikim seksem w chwilach wolnych, oczywiście. i wiem, że kocha się za nic. ale mam setki powodów. samo to, że jesteś, że zawsze mogę na Ciebie liczyć nim jest.
|
|
 |
[cz.3]nie potrafię słowami wyrazić mojej wdzięczności za to, że Cię mam. nie spodziewałam się, że coś tak prymitywnego jak serce może pałać tak ogromnym uczuciem, wiesz kocie? nigdy nie kochałam tak mocno. uwielbiam Cię. jesteś moim ideałem, chociaż takie nie istnieją. moją chorą imaginacją białego księcia. podoba mi się w Tobie dosłownie wszystko. nigdy się nie zmieniaj. przenigdy. bo kocham Cię za to jaki jesteś. akceptuję każdą z Twoich wad jak i zarówno zalet. to, że chcę spędzić resztę mojego życia obok Twojego boku jest już wiadome. kiedy już sobie razem zamieszkamy, chcę budzić się każdego poranka obok Ciebie. chcę otwierać oczy ze świadomością, że mam obok najcudowniejszego człowieka jakie kiedykolwiek poznałam i jest tylko mój. na zawsze. że będę mogła do niego szeptać w ostatnich sekundach mojego życia ... odchodzić ze świadomością, spędziłam życie tak jak tego chciałam.
|
|
 |
[cz.4]najcudowniej bo z osobą, którą kochałam do granic możliwości. chcę się z Tobą śmiać i płakać. kłócić i godzić. kochać i nienawidzieć. z miłości, oczywiście. będę dążyć do tego, abyś był w pełni szczęśliwy. starać się z całych sił, aby z Twojego pyszczka nigdy nie schodził ten Twój seksowny uśmiech za miliond dolców, ah nie. on jest przecież bezcenny - jak Ty cały. pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. zawsze stanę za Tobą murem, nawet kiedy popełnisz największą zbronię. możesz do mnie dzwonić w środku do nocy, nawet z najbardziej błahym problemem typu podrapanie po pleckach. kocham Cię kochanie moje. już na zawsze. do końca. definitywnie i nieodwołalnie. chcę z Tobą spędzić setki kolejnych miesięcy. aż do śmierci, aż do ostatniego oddechu i uderzenia serca.
|
|
|
|