|
całe moje szczęście streszczało się w twoich głeboko brązowych oczach i zadziornym uśmiechu.
|
|
|
i wiesz, codziennie proszę Boga, o to, żeby nie pozwolił mi się poddać. żeby nie pozwolił mi przegrać tego życia na stracie.
|
|
|
twoje słowa działały na mnie jak najsilniejsza tabletka przeciwbólowa.
|
|
|
za któtka jest noc na ujarzmienie wszystkich myśli.
|
|
|
nawet uzależnienie od nikotyny nie jest tak silne jak uzależnienie od ciebie.
|
|
|
proszę pamiętaj mnie chociaż czasami. wspomnij nasze długie spacery, letnimi nocami.
|
|
|
codzienna walka myśli pomiędzy, brnij w to dalej, a poddaj się.
|
|
|
najgorsze jest to, że codziennie karmisz mnie słowami, które wiesz, że chciałabym usłyszeć. świadomość tego, że mówisz to tylko po to żebym dała Ci chwilowo spokój zabija mnie od środka. powoli, każdy wewnętrzny kawałeczek mnie rozpada się, gnije, umiera.
|
|
|
przysięgam sobie cały czas, że pierwsza nie napiszę, że w końcu odpuszczę. nie umiem. nie potrafię, mimo tego, że wiem, jestem twoim sposobem na nudę, zabawką.
|
|
|
wszystkich fajnych chłopaków równam z zerem. podobno my kobiety lubimy złych facetów. tylko zastanawiam się jaka jest w tym logika, skoro i tak później cierpimy.
|
|
|
|