|
Staję chwiejnie na krawędzi, spoglądam w dół, widząc jedynie mgłę. Co jest dalej? Co jest tam, dokąd spadam? Jedynie on to wie, gdy małymi krokami karze mi iść ku przepaści. Zaciśnięte pięści, szybkie oddechy i zero litości, zero uczuć na tym pograniczu sumienia. Krzyki? Rozchodzą się w przestrzeni, niczym w próżni, znikając nawet nie docierają do niewidocznych ścian. Spycha mnie. Idzie mu tak łatwo, przecież nie stawiam oporu. Mogłabym, mogłabym mieć siłę, mogłabym, gdyby nie był jej źródłem, które właśnie mnie zabija. ~ jordrims.
|